"Goniec" cytując "Fakt" donosi, że 74-letnia pani Wanda trafiając w marcu do szpitala, miała brzuch wielkości dziewięciomiesięcznej ciąży. Okazuje się, że do tej pory korzystała z jedynej niemal możliwości kontaktu z lekarzem, za pośrednictwem teleporady. Niestety, jej dolegliwości związane z bólem brzucha i dusznościami, przybierały na sile, wrac z rozmiarami jej brzucha...

Gdy brzuch zaczął jej przeszkadzać, postanowiła osobiście udać się do lekarza

Podczas leteporad, żaden lekarz nie był w stanie fizycznie obejrzeć pacjentki, więc guz na jej jajniku rósł sobie swobodnie. Niestety, w trakcie owych telefonicznych konsultacji, żaden z lekarzy nie zlecił cierpiącej pacjentce ani jednych, specjalistycznych badań diagnostycznych. W rezultacie tych zaniechań, 74-letnia pani Wanda postanowiła udać się do lekarza osobiście, by pokazać swój "ciążowy" brzuch.

Jak donoszą media, seniorka nie należy do osób o puszystych kształtach, więc tym bardziej odznaczał się nienaturalnie ogromny brzuch. Z przypadkiem tak oczywistego zaniedbania medycznego, musieli poradzić sobie specjaliści z Namysłowskiego Centrum Zdrowia. Tam dopiero doczekała się badań diagnostycznych, w tym tomografii komputerowej, która wykazała obecność w jej brzuchu guza, który uciskając na narządy wewnętrzne, przesuwał je, co powodowało u pacjentki duszności.

Chirurdzy przeprowadzający perację usunięcia guza, byli zaszokowani jego rozmiarami. Na szczęście, według medialnych doniesień, obyło się bez uszkodzeń i komplikacji, a tkanki wyciętego guza zostaną zbadane, by dowiedzieć się, dlaczego urósł on w ekspresowym tempie półtorej miesiąca.

Co o tym sądzicie?

O tym się mówi: Moja mama zaktualizowała testament i pozbawiła mnie wszystkiego na rzecz reszty rodzeństwa. Dlaczego mi to zrobiła

Zerknij tutaj: Św. pamięci Krzysztof Krawczyk wspomniał kiedyś, jakiego miejsca spoczynku by chciał. Żona zadba o wszystkie szczegóły

Nie przegap tego: Książę Karol czuje się zdradzony przez ukochaną żonę. Zostawiła go zaledwie dwa dni po ostatnim pożegnaniu jego ojca. Co się stało