Podczas treningu przed Międzynarodowymi Pokazami Lotniczymi Air Show doszło do tragicznego wypadku. Myśliwiec F-16 pilotowany przez majora Macieja Krakowiana rozbił się, a doświadczony lotnik zginął na miejscu.

Rozpad maszyny na ogromnym obszarze

Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie, skala katastrofy była znacznie większa, niż początkowo sądzono. Szczątki samolotu rozrzucone były na przestrzeni blisko kilometra długości i dwustu metrów szerokości, a niektóre elementy znaleziono jeszcze dalej.

Na miejscu przez kilka dni pracowało blisko 200 żołnierzy WOT, kilkudziesięciu saperów oraz trzynastu prokuratorów. Kluczowe było zabezpieczenie fragmentów fotela katapultowego z ładunkami pirotechnicznymi oraz czarnej skrzynki, która ma odpowiedzieć na pytanie, co wydarzyło się w ostatnich chwilach lotu.

Życie oddane lotnictwu

Major Maciej Krakowian był jednym z najlepszych polskich pilotów. Absolwent Liceum Lotniczego w Dęblinie i Akademii Sił Powietrznych USA, gdzie dyplom odbierał z rąk Baracka Obamy, miał ponad 1400 godzin spędzonych w powietrzu, w tym 1200 na F-16. Był liderem Tiger Demo Team i instruktorem, który wychował wielu młodych pilotów.

Jeszcze miesiąc temu w Wielkiej Brytanii odebrał prestiżowe wyróżnienie „As the Crow Flies Trophy”, nagradzające najlepsze pokazy lotnicze w Europie.

Wojsko zawiesza loty F-16

Do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy Dowództwo Sił Powietrznych zdecydowało się wstrzymać wszystkie loty F-16, z wyjątkiem zadań bojowych. To standardowa procedura w przypadku tak poważnych wypadków, ale jednocześnie decyzja, która mocno pokazuje wagę całej sprawy.

Ciało majora przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie, gdzie wykonano sekcję i badania tomograficzne. Wyniki na razie nie zostały ujawnione.

Polska żegna „Slaba”

W mediach społecznościowych pojawiła się fala wpisów wspomnieniowych. Koledzy z jednostki i przyjaciele podkreślają, że Krakowian był nie tylko znakomitym pilotem, ale też dobrym człowiekiem – zawsze gotowym dzielić się wiedzą i pomagać innym.

– Był sercem i dumą naszego zespołu. Straciliśmy nie tylko lidera, ale przyjaciela – napisali członkowie Tiger Demo Team.

Katastrofa w Radomiu to nie tylko wielka tragedia polskiego lotnictwa, ale też moment, który zmusza do pytań o bezpieczeństwo i przyszłość pokazów lotniczych w Polsce. Na odpowiedzi przyjdzie poczekać do zakończenia prac śledczych, ale jedno jest pewne – pamięć o majorze Krakowianie pozostanie na długo.