Po śmierci Felicjana Andrzejczaka i Leszka Mądzika, muzycy żegnają kolejną wyjątkową postać związaną z ich artystycznym światem. Nie żyje Stanisław Głowacz – poeta, autor tekstów, człowiek wielkiej wrażliwości, który przez lata pozostawał cichym, ale znaczącym głosem dla wielu artystów. Miał 63 lata.
Informacja o jego śmierci pojawiła się na profilu Budki Suflera na Instagramie. W krótkim, pełnym emocji wpisie członkowie zespołu oddali hołd poecie, który — choć nieznany szerokiej publiczności — był dla nich źródłem inspiracji i twórczego natchnienia.
– „Stasio Głowacz już dla nas nie napisze” – tymi słowami zaczęli swoje pożegnanie. I choć jego nazwiska nie znajdziemy wśród autorów największych przebojów Budki, to — jak przyznali — był z nimi obecny duchem, w myśli, w wersach, które ich prowadziły.
Stanisław Głowacz mieszkał w małej miejscowości Jachówka. Prowadził skromne życie, ale jego teksty trafiały do największych głosów polskiej sceny muzycznej. Śpiewali je m.in. Martyna Jakubowicz, Krzysztof Krawczyk, Krystyna Prońko, Mietek Jurecki, Gang Marcela, Grzegorz Kupczyk, a także niezapomniany Felicjan Andrzejczak.
To właśnie z Andrzejczakiem Głowacza łączyła szczególna więź. Jego teksty znalazły się na jedynej płycie projektu Wieko, w którym Andrzejczak występował razem z muzykami Budki Suflera. Współpraca tych dwóch artystów była niezwykle owocna — pełna emocji i głębi, jaką rzadko dziś spotyka się w muzyce popularnej.
We wspomnieniu Budki Suflera pojawia się piękna metafora:
– „Był autorem z gatunku tych, którzy jak potrząsnęli głową, to wokół na trawę spadały wiersze”.
To obraz poety totalnego — nie piszącego z potrzeby rynku, ale z potrzeby duszy. Głowacz był wrażliwy, otwarty, lubiany w środowisku. Wielu muzyków wspomina go jako człowieka, który nigdy nie zabiegał o rozgłos, ale zawsze zostawiał po sobie coś cennego — słowo, refleksję, gest.
Stanisław Głowacz miał w kwietniu skończyć 64 lata. Pozostawił po sobie nie tylko zapisane wersy, ale i pamięć o człowieku, który – jak mówią jego przyjaciele – „potrafił nazwać to, co dla innych było tylko przeczuciem”.
Budka Suflera żegna go z ogromnym szacunkiem i wzruszeniem. A polska muzyka – choć straciła kogoś wyjątkowego – wciąż będzie niosła jego słowa w melodiach, które poruszają serca.