Nowy rok szkolny, z chwili podania wiadomości o powrocie do zajęć stacjonarnych, wywołuje wiele kontrowersji. Polacy związane w jakiś sposób ze szkołami ciągle nie przyjmują postanowienia rządu, tym bardziej, że już pierwsze dni były tego skutki. Kilka szkół w Polsce już uczy się zdalnie, przyczyną czego okazały się zarażone nauczyciele. Ciągle nie rozpatrzone jest postanowienie o wrócenie na nauczenie z domu. Czy wkrótce planuje się coś zmienić?
Jak po zeszłych trzech tygodniach 2020/2021 rok szkolny ocenia Dariusz Piontkowski?
MEN gościł w poniedziałek w Polskim Radiu. Podczas wywiadu z dziennikarzem, który teraz przytacza serwis Wprost, Piontkowski ocenił zeszłe trzy tygodnie nauczenia po powrocie do placówek. Pomimo tego, że codziennie za każdym razem więcej szkół są zmuszone wprowadzić układ nauczenia na odległość bądź hybrydowy, jak przekonał, rząd nie planuje ich zamykać. "Reakcja lokalna", jak podsumował, w tej chwili się sprawdza.
- Wprowadzony system, czyli reakcja lokalna na zwiększone zagrożenie epidemiczne, sprawdza się - powiedział w rozmowie Polskiego Radia Dariusz Piontkowski, cytowany przez Wprost.

MEN zauważa, że w tym momencie niewielka liczba placówek wprowadziła układ zdalny lub hybrydowy.

pixabay.com

- Na razie tylko bardzo niewielki ułamek, poniżej procenta szkół, przeszło bądź na system całkowicie zdalny, a zdecydowana większość tych szkół, to są szkoły, w których jakaś część uczniów uczy się zdalnie bądź część nauczycieli pracuje zdalnie, a pozostała część szkoły pracuje normalnie - podał.

Rodzice zdziwiły się jego kolejnym słowom, w których zdradził, że wbrew niedoskonałości zajęć stacjonarnych, rząd planuje zawieszać placówki, bo "nauka zdalna ma swoje ograniczenia". Piontkowski zauważył, że żadne nowoczesny sprzęt nie potrafi zamienić bezpośredniego kontaktu nauczyciela z uczniem.
- Nie planujemy w tej chwili zamykania szkół, uważamy że dopóki będzie to możliwe, żeby szkoły normalnie funkcjonowały. Zwłaszcza w niewielkich szkołach, gdzieś daleko od dużych aglomeracji, gdzie nie widać zachorowań, nie ma żadnej potrzeby zamykania szkół. Podobnie zresztą w dużych miastach, dopóki nie ma tutaj jakieś większego zagrożenia epidemicznego. Sam fakt, że ktoś pod Szczecinem zachorował, wcale nie oznacza, że pod Rzeszowem trzeba zamykać szkoły - powiedział w rozmowie z Polskim Radio Dariusz Piontkowski.