Jak wiele dziewczyn, zawsze chciałam wyjść za faceta z mieszkaniem, bo nie mam gdzie mieszkać. Ale poślubiłam Macieja nie kalkulacjami. Mieszkalnictwo odgrywało ważną, ale nie decydującą rolę. Właśnie zobaczyłam i zrozumiałam, że jest rzetelnym, porządnym, będzie dobrym człowiekiem. Dziś jesteśmy razem od czterech lat, mamy syna i nigdy nie żałowałam, że go poślubiłam.
Mamy pieniądze, mieszkanie też, chciałem drugiego dziecka - a czemu nie? I tu się okazuje, że mieszkanie nie jest jego, a tym bardziej nasze. Został kupiony przez jego rodziców, na których jest zapisany. Pewnie w ten sposób postanowili zapewnić synowi mieszkanie, chroniąc go przed utratą mieszkania podczas rozwodu. Ale dlaczego tego nie wiedziałam, dlaczego było to przede mną ukryte?
Mąż przeprosił mnie za oszustwo, poprosił mnie, żebym udawała, że o tym nie wiem, bo rodzice prosili go, żeby mi nie mówił przed ślubem. Ale jak on nie rozumie, że nie tylko ja, ale on nie jest tu panem. Co sprzedać to mieszkanie, jeśli trzeba kupić dom poza miastem, jak marzyliśmy, nie będziemy w stanie.
Innym problemem jest to, że mąż ma starszą siostrę, której rodzice kupili to samo mieszkanie, ale on nawet nie wie, na kogo je zameldowali. I nagle postanawiają odebrać mu mieszkanie, jeśli potrzebują pieniędzy lub chcą je oddać córce, to co wtedy? Jak może być taki spokojny i naiwny?
Marzy mi się własny dom poza miastem, duża rodzina, ale w takich warunkach po prostu nie da się zaplanować swojego życia i wydatków.
Jak informował portal "Życie": Zapiekanka dyniowa w piekarniku z twarogiem i zalewą śmietanową. Jak ją gotować