Kawalerka, którą Karol Nawrocki nabył od pana Jerzego, stała się symbolem społecznej debaty o moralności, intencjach i granicach polityki. Po tygodniach spekulacji wszystko stało się jasne – mieszkanie zostało przekazane na cel charytatywny, zgodnie z wcześniejszą deklaracją kandydata na prezydenta. Z aktu notarialnego wynika, że nieruchomość trafiła do Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego w Gdyni.
Warto podkreślić, że akt notarialny, podpisany 14 maja 2025 roku, nie tylko formalizuje przekazanie kawalerki, ale też zawiera szczególną klauzulę – pan Jerzy Ż. ma prawo zamieszkiwania w lokalu do końca życia. Dla wielu był to kluczowy aspekt – obawy o los starszego mężczyzny, który od lat mieszkał w tej kawalerce, były bowiem najgłośniejszym echem towarzyszącym całej sprawie.
Gest Karola i Marty Nawrockich, choć spóźniony – jak twierdzi część komentatorów – został przez innych odebrany jako przykład wyjścia z kryzysu w duchu odpowiedzialności i dobra.
Wybór Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego nie był przypadkowy. To organizacja, która od ponad dekady działa na Pomorzu na rzecz osób w kryzysie bezdomności, z uzależnieniami, a także ofiar przemocy domowej. Prowadzi m.in. świetlice, schroniska oraz interwencyjne punkty noclegowe. Mieszkanie zatem – po śmierci pana Jerzego – nie będzie sprzedane ani wykorzystane komercyjnie, lecz ma służyć potrzebującym.
To także odpowiedź na zarzuty o możliwą próbę „sprywatyzowania dobra” przez osoby publiczne. Decyzja o przekazaniu lokalu na cele dobroczynne może być interpretowana jako próba zamknięcia sprawy z godnością i poczuciem odpowiedzialności.
Temat mieszkania pojawił się w kluczowym momencie kampanii i stał się jednym z najczęściej komentowanych epizodów w mediach społecznościowych. W tle były pytania o etykę, intencje, a także o relacje między pomocą a polityką. Sam Karol Nawrocki wielokrotnie podkreślał, że jego działania były bezinteresowne, a decyzja o przekazaniu kawalerki to wyraz wartości, które wyznaje.
– Nie można odpowiadać złem na zło. Trzeba odpowiadać dobrem – mówił Nawrocki na jednej z konferencji. – Dlatego wspólnie z żoną przekazaliśmy mieszkanie na cele charytatywne i zadbaliśmy, by pan Jerzy mógł tam mieszkać do końca swoich dni.
Decyzję Nawrockich komentowali też politycy. Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak zapewniali, że analizowano różne organizacje, by wybrać tę, która najpełniej realizuje misję pomocy. Ostateczny wybór Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego spotkał się z umiarkowanym uznaniem opinii publicznej – i z poczuciem, że sprawa, choć zawiła, znajduje swoje zakończenie.
Choć sama sytuacja wywołała wiele kontrowersji, można ją dziś odczytywać także jako lekcję o przejrzystości, odpowiedzialności i konieczności reagowania na społeczne wątpliwości. Mieszkanie nie będzie elementem prywatnego majątku – stanie się częścią infrastruktury pomocy społecznej, a jego pierwszy lokator nie zostanie bez dachu nad głową.
To nie tylko finał medialnej burzy – to przypomnienie, że dobro publiczne ma sens tylko wtedy, gdy idzie w parze z szacunkiem dla jednostki.