Grzmoty, błyskawice i ulewny deszcz – wszystko wskazywało na typowy scenariusz kwietniowej niepogody. Tymczasem w Krzyżowicach, między Jastrzębiem-Zdrojem a Żorami, pojawiło się zjawisko, które bardziej przypominało pustynne rejony Arizony niż polskie pola. Niewielki, ale spektakularny lej pyłu i piasku przeszedł przez wieś, wzbudzając zarówno zachwyt, jak i niepokój. Mieszkańcy mówią jedno: czegoś takiego jeszcze nie widzieli.

Nagrań z miejsca zdarzenia dostarczyła Sieć Obserwatorów Burz, a film błyskawicznie obiegł media społecznościowe. Zarejestrowany lej wirował nad suchą ziemią, wznosząc kurz i drobiny wysoko w górę. W komentarzach nie brakowało emocji: „Prawdziwy mały żywioł!”, „Myślałam, że to efekt specjalny – a to natura w pełnej krasie”, „Czasami myślisz, że widziałeś już wszystko, a wtedy nadchodzi coś takiego”.

Zjawisko to znane jest jako diabełek pyłowy, choć jego nazwa nie oddaje do końca wrażenia, jakie wywołuje, gdy zobaczy się go na żywo. To rodzaj wiru powietrznego, który powstaje w wyniku nagłego i silnego nagrzania powierzchni ziemi – zjawiska często spotykanego w okresie przejściowym między porą chłodną a gorącą. Wbrew pozorom, nie musi mu towarzyszyć bezchmurne niebo – jak pokazuje przypadek Krzyżowic, wystarczy lokalne „okno pogodowe” między burzami.

Meteorolodzy tłumaczą, że takie wiry tworzą się w momencie, gdy ciepłe powietrze nad rozgrzanym gruntem zaczyna gwałtownie unosić się ku górze. Gdy natrafi na odpowiednie warunki wiatrowe, zaczyna wirować – tworząc miniaturowy wir przypominający tornado. Choć spektakularny, zazwyczaj nie stanowi zagrożenia – o ile nie znajdziemy się tuż w jego zasięgu.

Dla mieszkańców Krzyżowic to wydarzenie z pewnością zapisze się w pamięci jako coś więcej niż kaprys pogody. „To wyglądało jak znak – jakby przyroda chciała powiedzieć, że potrafi nas zaskoczyć w każdej chwili”, mówi jedna z mieszkanek w rozmowie z lokalnymi mediami. I choć „diabełek” zniknął równie szybko, jak się pojawił, pozostawił po sobie nie tylko kurz w powietrzu, ale też niezapomniane wrażenie.

Zjawiska takie są w Polsce rzadkie, ale nie niespotykane. W przeszłości obserwowano je m.in. na Pomorzu, w Wielkopolsce czy w Tatrach. Jednak przypadek Krzyżowic jest szczególny – bo pojawił się w środku burzowego frontu, w czasie, gdy wszyscy spodziewali się raczej ulew niż piaskowych wirów.

To przypomnienie, że pogoda – podobnie jak natura – ma własne scenariusze, których nie da się do końca przewidzieć. Ale za to można je podziwiać – z bezpiecznej odległości.