Mieszkamy w kawalerce. Mamy więc jeden duży pokój, w którym śpimy, jemy i odpoczywamy. To mieszkanie dostaliśmy w prezencie ślubnym od rodziców mojego męża. Mieszkają oddzielnie. Mają mieszkanie z jedną sypialnią. Po ślubie własnymi siłami zrobiliśmy remont i zaczęliśmy urządzać nasze rodzinne gniazdko. Wszystko było w porządku aż do wczoraj.

Wczoraj wieczorem przyszła do nas zapłakana teściowa z walizką w rękach. Na początku mój mąż i ja nie mogliśmy nic zrozumieć, ale kiedy daliśmy jej trochę herbaty, opowiedziała nam wszystko. Okazało się, że teściowa po raz kolejny pokłóciła się z mężem i przyszła do nas z walizką. Powiedziała, że skończyła jej się cierpliwość i od teraz będzie mieszkać z nami.

Z teściem całe życie żyli od kłótni do kłótni. Ma bardzo trudny charakter. Ciągle obraża i poniża moją teściową. Myślałam, że dla nich to norma, a moja teściowa już dawno przyzwyczaiła się do wyzwisk ze strony męża, ale z jakiegoś powodu, w wieku 65 lat, postanowiła nagle zmienić swoje życie.

Oczywiście nie wyrzuciliśmy teściowej na ulicę. Postawiliśmy jej łóżeczko. Śpi kilka metrów od nas. Z mężem nie możemy nawet normalnie rozmawiać, nie mówiąc już o seksie. A ja niedługo urodzę! Krótko mówiąc, to dom wariatów.

Próbowałam rozmawiać z mężem, musimy jakoś rozwiązać tę sytuację. Ale on tylko rozkłada ręce. Nie może nic powiedzieć swojej mamie, bo według dokumentów to jej mieszkanie.

Wcześniej o tym nie wiedziałam, a teraz okazuje się, że zrobiliśmy remont w cudzym mieszkaniu i w każdej chwili możemy zostać stąd wyrzuceni. Jeśli teściowa dowiedzie swoich racji do końca i zerwie z mężem, to on będzie miał dwupokojowe mieszkanie, a ona naszą kawalerkę. Skończymy na ulicy.

Oczywiście wraz z pojawieniem się teściowej w moim życiu pojawiło się dużo wolnego czasu. Całkowicie przejęła wszystkie obowiązki domowe. Ale tak naprawdę nie jest mi to potrzebne. Za kilka dni idę na urlop macierzyński i nie mam się czym zajmować.

Nie chce mi się siedzieć w domu, bo teściowa jest tu cały czas ze swoimi tureckimi serialami. Nie chce mi się też wychodzić na dwór, za oknem jesienna ulewa.

Rozumiem męża, ja też nie wyrzuciłabym teściowej na ulicę, ale nie mogłabym z nią mieszkać. Jestem pewna, że da się znaleźć wyjście z tej sytuacji, trzeba tylko chcieć. Mój mąż najwyraźniej jej nie ma.

Kiedy zdałam sobie sprawę, że mój mąż nie rozwiąże tego problemu, postanowiłam sama porozmawiać z teściową. Dała mi jasno do zrozumienia, że nie wróci do męża. Postanowiła, że zamieszka z nami i będzie mi pomagać przy dziecku. Kto ją o to poprosił?

Nie wiem, co mam teraz zrobić. Jedynym rozwiązaniem jest pogodzenie teściowej i teścia. Skoro przez tyle lat żyli jak pies z kotem, to dlaczego teraz się rozstali? Nie rozumiem tego...