Ona jest o rok starsza ode mnie. Z tego powodu uważa, że może wszystkim rozkazywać, mówić wszystkim jak mają żyć, nawet naszym rodzicom. Ogólnie rzecz biorąc, jest typem osoby, która zawsze się odzywa, niezależnie od tego, czy jest o coś pytana, czy nie.

Zawsze wypowiada się raczej niegrzecznie, uważając się za inteligentniejszą. Wydaje mi się, że jest po prostu źle wychowana.

Nasza rodzina jest bardzo powściągliwa, zawsze stara się milczeć, a moja bratowa to wykorzystuje. Tyle że ja mam już dość milczenia.

Chyba będę musiała zrobić się wulgarna, żeby poskromić tę laskę. Pokazała swoje prawdziwe oblicze na ślubie.

Odważyła się powiedzieć, że rodzice jej męża wyłudzili od nich prezent. Mimo że zapłacili za wszystko i dali trochę pieniędzy.

Chciałam wyjaśnić mojej bratowej zasady przyjęcia do rodziny, ale ojciec mnie powstrzymał. Poprosił, żebym nie psuła wesela mojego brata...

Milczenie było wielkim wysiłkiem. Kilka miesięcy po ślubie mama obchodziła urodziny. Bratowa dała jej zwykły bon do salonu kosmetycznego, z uwagami o złym wyglądzie teściowej.

"Kobieta nie powinna tak wyglądać w żadnym wieku", powiedziała pokraka o kaczych ustach i ogromnych rzęsach. To ona powinna się nauczyć, jak powinna wyglądać kobieta.

Poprosiłam brata, aby przeprowadził z żoną rozmowę edukacyjną. Trzeba mieć trochę taktu, a nie wyrzucać z siebie wszystko, co przyjdzie do głowy, nie myśląc nawet o konsekwencjach.

Ale najwyraźniej bał się z nią rozmawiać, bo jej zachowanie wciąż się pogarszało. Kiedy nadeszły moje urodziny, powiedziała, że nadszedł czas, abym pomyślała o posiadaniu dzieci, przynajmniej dla siebie.

Nikt nie weźmie mnie za żonę, mój wygląd i wiek to żaden rarytas dla mężczyzn. Muszę więc mieć pewność, że będę miała kogoś, kto pomoże mi na starość.

Nie dość, że jest starsza ode mnie, to jeszcze nie błyszczy urodą i śmie mówić takie rzeczy na moich urodzinach. Moja cierpliwość się wyczerpała.

Grzecznie podziękowałam, że raczyła poruszyć nabrzmiałymi ustami i wygłosić przemowę bez błędów. Zaznaczyłam też, że dzięki mojemu bratu udało jej się wskoczyć do ostatniego wagonu odjeżdżającego pociągu zwanego małżeństwem.

Od dziecka miał problemy z dobrym gustem, więc miała szczęście, że zwróciła na siebie jego uwagę. Teraz może być z siebie dumna.

Oczy bratowej rozszerzyły się, a szczęka prawie opadła. Nie miała pojęcia, że ktokolwiek odważy się postawić ją na jej miejscu.

Już mnie to nie obchodzi. Niech mnie uważają za gbura, ale jeszcze kilka takich ataków z jej strony i moja bratowa będzie żałowała.