Okazało się, że stracił humor, ponieważ nasz maluch nie chciał porozumieć się z dziadkami, a ja byłam winna zwrócenia syna przeciwko nim. Co to ma wspólnego ze mną?
Kiedy teściowa wyszła na spotkanie z moim mężem i synem, wnuczek rozpłakał się i powiedział, że to nie jest jego babcia. Myślał, że jadą odwiedzić moją mamę, ona jest dla niego babcią, bo często go widuje, ale teściowa jest dla niego obcą osobą.
Niedawno wróciłam do pracy z urlopu macierzyńskiego. Mój syn ma zaledwie trzy lata. Udało mi się uzgodnić z szefem, że będę pracować zdalnie, bo dziecko nie chodzi jeszcze do przedszkola, a nasze mieszkanie jest na kredyt, także chcę uzupełnić budżet rodzinny.
Mama często do mnie przychodzi, bawi się z Tymkiem, robi z nim lekcje. Kiedy ja pracuję, ona gotuje coś smacznego i sprząta mieszkanie.
Tata też zawsze jest, gdy trzeba wnuka gdzieś zabrać lub coś kupić. Teraz moi rodzice zabierają swojego wnuka na nocowanie, abyśmy mogli być sami z mężem.
Urządzili mu nawet pokój z zabawkami, łóżkiem i ubraniami. Nic dziwnego, że mój syn uwielbia swoich dziadków.
Nigdy nie miałam dobrych relacji z teściową. Uważała mnie za beznadziejną od pierwszego dnia, kiedy ją poznałam.
Chodzi o to, że przed Pawłem byłam już mężatką, z moim pierwszym mężem związek się nie udał, nie mieliśmy dzieci, więc się rozstaliśmy. Paweł pomyślał, że nie trzeba tworzyć rodziny na kłamstwach i opowiedział o tym punkcie mojej biografii.
Od tego czasu moja teściowa traktuje mnie w ten sposób. Dopiero kiedy urodził się Tymon, teściowa trochę odpuściła.
Widuję ją tylko w święta i nie proszę, żeby mnie odwiedzała. Uczę mojego syna i mówię mu, że ma dwie babcie i dwóch dziadków.
Jedni z nich są moi rodzice, a drudzy to rodzice jego taty. Zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze mały i nie do końca to rozumie, ale jaka w tym moja wina?
Moja teściowa mieszka trzy przystanki od nas. Jest na emeryturze, co stoi na przeszkodzie, żeby odwiedziła wnuka? Albo zabrała go do siebie?
To nie moja wina, że Tymon ich nie zna i nie chce ich odwiedzać. Jeśli moi rodzice mówią, że kochają swojego wnuka, to okazują to. Czy się mylę?
Mój mąż uważa, że trzeba częściej oddawać syna teściom, żeby się do nich przyzwyczaił, póki jest jeszcze mały. Nie mam nic przeciwko temu, ale sama nie będę zabierać do nich syna. Są dorośli, niech sami pomyślą, jak ułożyć sobie relacje z jedynym wnukiem.