Walentyna jest matką mojego męża. To bardzo mądra kobieta, całe życie pracowała jako inżynier. Pracowała w jednej z największych fabryk. Pod jej kierownictwem pracowało ponad sto osób.
Widzisz, ona nie jest zwykłą kobietą, ona wciąż się rozwija intelektualnie. Kiedy przeszła na emeryturę, stała się smutna i samotna w domu.
Czasami odwiedzały ją wnuki, ale to jej nie wystarczało, potrzebowała gruntu, na którym mogłaby spożytkować swoją energię. Zaczęła więc rejestrować się w różnych mediach społecznościowych i szukać przyjaciół.
Jak rozumiesz, na jednej ze stron natknęła się na reklamę różnych kursów. Pomyślała, że to jest coś, co powinna zrobić w swoim życiu.
Oczywiście kursy są podejrzane i nie można daleko zajść z ich dyplomami, ale jeśli jesteś na emeryturze i twoje życie jest nudne, możesz się w ten sposób zabawić. I tak moja teściowa wybrała kurs astrologii.
Zaczęła studiować gwiazdy, planety i inne rzeczy związane z tą ścieżką. Myślę, że jest to bardzo dostępne, wiedza w Internecie, zwłaszcza teraz.
Co druga osoba tutaj jest astrologiem. Im bardziej moja teściowa się w to zagłębiała, tym bardziej się pogrążała.
Tutaj zaczęła mówić, że wie, jak bardzo gwiazdy mogą wpływać na ścieżkę życia i że to wszystko należy brać pod uwagę. Byłam trochę speszona, ale zadowolona, że teraz teściowa nawiązała nowe znajomości, robi szkolenia i tak dalej.
Po prostu prowadzi aktywne życie towarzyskie i zdobywa wiedzę w nowej dla siebie dziedzinie. Przez jakiś czas byliśmy szczęśliwi i to wystarczyło.
Potem teściowa zaczęła nam dawać takie rady, że wszyscy zrozumieliśmy drugą stronę wiedzy w astrologii. Nieustannie łączyła wszystko z pozycją gwiazd, szczęściem i nieszczęściem.
Nalegała, abyśmy żyli zgodnie z zasadami energii kosmicznych. Na początku jej nie słuchałam, ale zaczęła coraz bardziej naciskać.
Wściekała się, nawet gdy kwestionowałam jej słowa o jakimś kosmicznym zjawisku. Nie mogłam nawet zabrać syna na lekcje pływania, ponieważ gwiazdy ostrzegały o zagrożeniu. Co to wszystko miało znaczyć?
Teraz mamy własnego astrologa, który każdego ranka przedstawia nam horoskop. I ostrzega nas przed niebezpieczeństwem.
Często moja teściowa mówi o niepowodzeniach i trudnościach, a to denerwuje mnie bardziej niż same fakty. Wszystkie choroby czy kłopoty teściowa od razu łączy z prognozami, które nam przekazała.
I biadoli, że powinniśmy podchodzić do tego dużo bardziej odpowiedzialnie, niż to robimy. Mój mąż i ja staliśmy się przez to bardzo poirytowani. Dzień w dzień to samo. Kto to wytrzyma?
Mój mąż i ja nie jesteśmy optymistami, ale życie w strachu, że Merkury lub Pluton w jakiś sposób negatywnie wpłyną na nasze życie, jest również stresujące. Chciałabym budzić się z myślą, że wszystko w moim życiu będzie dobrze i nastawiać się tylko na pozytywy, ale kiedy ciągle słyszysz o planetach, trudno jest się zrelaksować i zaufać swojej intuicji.
Przestałam dzielić się swoimi planami z teściową, żeby niczego złego nie przewidziała. Ale teściowej wszystko się podoba, jest podekscytowana nową wiedzą i jej gwieździstym oczekiwaniem.
Próbowałam jej wytłumaczyć, że nie zawsze można polegać tylko na gwiazdach, ale nie jest zainteresowana słuchaniem mnie. Ona już wszystko wie. Z dnia na dzień jest coraz gorzej.
Nawet nie chce mi się z nią kontaktować, mam dość jej wiecznych opowieści i przypuszczeń. Niech sobie stawia horoskopy i zostawi mnie w spokoju.
Mój mąż też próbował przemówić jej do rozsądku, ale ona nie chce słuchać swojego syna. Odleciała do własnego świata i nigdy nie wróciła.
To przerażające, że niegdyś pragmatycznie inteligentny człowiek zaczął polegać na układzie planet. Jak odzyskać tę piękną kobietę, która nigdy nikomu nie przeszkadzała swoimi astrologicznymi prognozami?