Wszystkie obowiązki domowe spadają na mnie. Z tego powodu stałam się ostatnio bardzo drażliwa i nerwowa.

Jestem po prostu wyczerpana. Mój mąż wraca do domu z pracy i pada na kanapę. I co dostaje? Czysto, posprzątane, ugotowane, odrobione lekcje...

Przyszedł, zjadł, przespał się. Pewnie myśli, że mamy jakąś specjalną gosposię, która to robi. Mój mąż nawet nie myśli o tym, że ja też jestem zmęczona.

Wróciłam dziś z pracy i po prostu padłam na kanapę. Po prostu nie miałam siły na prace domowe. Mój mąż zdenerwował się, gdy to zobaczył.

- Jestem głodny! - Był oburzony.

- To idź do sklepu i kup coś!

Mojemu mężowi nie spodobała się moja odpowiedź, więc wszczął awanturę. Nazwał mnie obibokiem i powiedział wiele złych rzeczy. Byłam tak urażona, że łzy same popłynęły.

A potem nie wytrzymałam i powiedziałam mu o wszystkim, co się wydarzyło. Mój mąż przestał mówić i spojrzał na mnie okrągłymi oczami.

Był oszołomiony, bo najwyraźniej nie spodziewał się tego po mnie. Nie zapomniałam o jego egoizmie, złośliwej i konsumpcyjnej postawie, a także przypomniałam sobie o grach komputerowych, w których towarzystwie spędza cały swój wolny czas.

Kiedy to powiedziałam, poczułam ogromną ulgę. Od razu poczułam przypływ energii, więc z własnej inicjatywy udałam się do kuchni.

- Mogę ci pomóc? - mruknął mój mąż.

Kiedy syn wrócił do domu ze szkoły, mój mąż też kazał mu mi pomóc. Wszyscy razem gotowaliśmy obiad, a potem sprzątaliśmy ze stołu. Lubiłam na to patrzeć, bo pracowaliśmy jako zespół.

Zdałam sobie sprawę, że aby zapobiegać, muszę im robić regularne wstrząsy, wtedy wszystko będzie dobrze. W końcu prace domowe to też praca. I nie jest to praca tylko dla kobiet.