Zobaczymy, co z tego wyjdzie! Mój zięć jest bezrobotny od lutego, tuż przed tym sławnym wirusem został zwolniony. Chyba ma już dość. Ludzi nie zwalnia się ot tak. Ja też swoje przeżyłam i wiem, że normalnego pracownika nie zwalnia się za nic!!!!

Zuzanna zna swojego zięcia, Irka, od ośmiu lat. Przez cały ten czas nigdy się nie dogadywali, uważając, że nie dorównuje jej córce. Gimnazjum, tańce sportowe z konkursami, obozy, języki, dobrzy korepetytorzy, a jej mąż pochodził z prostej rodziny i chodził do zwykłej publicznej szkoły.

Jest też starszy od niej o osiem lat, a to nie jest jego pierwsze małżeństwo, jednak ani dzieci ani majątku w tamtym małżeństwie nie miał, gdy poznał Nadię, wynajmował mieszkanie.

Ani charakteru, ani wyglądu teściowa w zięciu nie doceniła. Ogólnie rzecz biorąc, klasyczna sytuacja...

Matka po prostu błagała córkę, aby czekała i nie wychodziła za mąż, a przynajmniej nie rodziła dzieci, ale córka myślała inaczej i dokładnie dziewięć miesięcy później urodziła dziecko, a kilka lat później przyszła i druga pociecha.

- Jak można być tak nieodpowiedzialnym, żeby mieszkać z dwójką dzieci w wynajętym mieszkaniu! - seniorka westchnęła.

Do tego roku wszystko szło im nie najgorzej, mąż pracował, a Nadia oddała najmłodszego do przedszkola i chciałaby iść do pracy, ale nie wyszło, bo syn często chorował i zaraził starszego brata, więc musiała cały czas siedzieć w domu.

Szefom oczywiście bardzo się to nie podobało, chciała zrezygnować i zostać w domu z dziećmi, ale nie miała czasu. Nadeszła kwarantanna i Irek dostał kilkumiesięczny urlop, po którym firma zwolniła połowę pracowników, w tym Irka.

Teraz tylko Nadia pracuje, jej mąż siedzi z dziećmi i szuka odpowiedniej pracy, wynajęcie mieszkania stało się dla nich bardzo trudne, do tego stopnia, że Nadia nawet przekroczyła swoją dumę i poprosiła matkę o pomoc.

"Córka prosi o wpuszczenie ich do odziedziczonego mieszkania. Ale nie chcę tam nikogo puszczać!

Nie chcę, żeby mieszkał tam mój zięć, gdybym miała wpuścić tylko córkę z dziećmi, to można by o tym pomyśleć, ale nie chcę go wpuszczać, niech sam zarabia.

Nikt tam nigdy nie mieszkał i nikt nigdy nie zamieszka! Nie wynajmuję go. Nie ma mowy! Ja nie potrzebuję problemów, mam emeryturę i pracuję, więc mam wystarczająco dużo pieniędzy..." — mówi Zuzanna.

Jak myślisz, czy to normalne, żeby mieć dodatkowe mieszkanie, za które trzeba płacić i nawet go nie wynajmować, a jednocześnie mieć biedną córkę z dwójką dzieci i nie wpuszczać ich do domu, bo zięć się nie podoba?