Nie pamiętam, nawet kiedy ostatni raz się widzieli. Pewnego dnia przypadkowo spotkaliśmy się z nim w parku. Olek spacerował z żoną i dzieckiem.

Nawet się nie przywitał — odwrócił się i udawał, że jesteśmy sobie obcy. To dla mnie szalone obserwować takie relacje między krewnymi. A wszystko zaczęło się od takiego drobiazgu...

Ciocia Maria samotnie wychowywała syna. Jej narzeczony zostawił ją, gdy dowiedział się, że jest w ciąży. Jednak mimo to urodziła dziecko i poświęciła swoją młodość.

Całe życie odmawiała sobie wszystkiego, aby Olek miał to, co najlepsze. Ciotka Maria pracowała na kilka etatów, aby go ubrać, nakarmić i zabrać latem nad morze.

Włożyła w niego swoją duszę i starała się go odpowiednio wychować, aby wyrósł na godnego mężczyznę.

Po szkole Olek poszedł na studia. Następnie jego ciotka znalazła mu dochodową pracę. Perspektywy są doskonałe — wielu ludzi może tylko pomarzyć o czymś takim.

Wkrótce syn ciotki ożenił się i kupił mieszkanie. Od tego czasu zaczął oddalać się od matki.

Kiedy ciotka Maria zachorowała i wyczerpała wszystkie swoje rezerwy, zwróciła się o pomoc do syna.

Po prostu nie była w stanie samodzielnie zapłacić za wszystkie leki przepisane przez lekarza. Syn odmówił.

Twierdził, że nie jest zobowiązany do sponsorowania "wszystkich biednych krewnych". Nie wiadomo, czy był to wpływ synowej, czy błędy w wychowaniu.

Wtedy zapłaciliśmy za całe leczenie. Ciocia Maria szybko zwróciła nam każdy grosz, choć tego nie żądaliśmy. Uważam, że krewni powinni sobie pomagać bezinteresownie. A może się mylę?

Olek komunikuje się z naszymi wspólnymi znajomymi i opowiada, jak dochodowy jest jego biznes.

Chwali się, że zabrał rodzinę na wakacje i kupił żonie kolejne futro. Ale nie wspomina o swojej matce — nie interesuje go nawet, jak radzi sobie starsza kobieta.

Próbowaliśmy mu jakoś uświadomić, że robi źle. W rezultacie teraz też się z nami nie komunikuje.

Nie obchodzi go nic, w tym jego własna matka, która zapewniła mu fundament w życiu. Jednak nikt nie może wpłynąć na jego opinię.

Ciocia Maria nie obraża się na syna. Czasami dzwoni z nieznanych numerów tylko po to, by usłyszeć tubalny głos i rozłącza się.

Inni krewni pokazują jej zdjęcia wnuka i przekazują najnowsze wiadomości. Warto zobaczyć, ile bólu jest w jej oczach w takich momentach. Kiedyś zapytała mnie:

"Czy zasługuję na to, by mój syn porzucił mnie na starość? Dałam mu tak wiele. Dlaczego to zrobił?".

Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego to zrobił, ponieważ po prostu nie ma wytłumaczenia dla nikczemnego czynu syna cioci.