"Podróż za jeden uśmiech" to serial, który stanowi jedno z najlepszych odzwierciedleń tego, jak wyglądało życie w czasach PRL-u.

Zawierająca siedem odcinków produkcja nakręcona została w 1971 roku i opowiada historię losów Poldka (Henryk Gołębiewski) i jego kuzyna Dudusia (Filip Łobodziński), którzy z Krakowa muszą dojechać do swoich matek, które przebywają nad Morzem Bałtyckim. Chłopcy szybko gubią jednak przeznaczone na podróż pieniądze i decydują się na jazdę autostopem.

W serialu pojawił się również chłopiec o pseudonimie Papuas, w którego rolę wcielił się Edward Dymek. Okazuje się, że jego kariera nie potoczyła się tak, jak można się było spodziewać...

Prawdziwa tragedia obiecującego dziecięcego aktora

Niemal żadne z dzieci, które odegrały główne role w "Podróży za jeden uśmiech", nie zostało w późniejszych latach zawodowym aktorem. Większość z nich zadowoliła się epizodycznymi rolami lub całkowicie zmieniła profesję. Wszyscy prowadzili jednak spokojne i dostatnie życie. Niestety, takim losem nie mógł nacieszyć się Edward Dymek, odgrywający rolę serialowego Papuasa...

Dziecięca kariera Dymka trwała zaledwie dwa lata - przez ten czas obiecujący aktor zdołał jednak zapaść w pamięć wielu polskim widzom. Jego sława szybko dobiegła jednak końca - zamiast spokojnego życia z dala od blasku fleszy, mężczyzna otrzymał jednak prawdziwy dramat...

Okazuje się, iż Dymek ostatnie lata swojego życia spędził w skrajnym ubóstwie - był bezdomny i utrzymywał się jedynie ze zbierania złomu oraz skromnej renty. Dwa lata przed śmiercią został odnaleziony przez jednego z dziennikarzy i opowiedział mu o swoim tragicznym losie, za który obwinia... jedynie samego siebie.

"Za wszystko mogę winić tylko siebie. Nie byłem odpowiednim mężem i ojcem. Miałem krnąbrną, niespokojną naturę, nigdzie nie potrafiłem zagrzać miejsca, ciągle mnie nosiło. Błąkałem się tu i tam, przez ostatnie lata spałem na klatkach schodowych i w altankach działkowych. (...) Mogłem mieć wszystko, a nie mam nic. Może byłem zbyt młody i głupi, aby to zrozumieć i docenić" - wyznał były dziecięcy aktor.

Niedoszły gwiazdor odszedł w zupełnym zapomnieniu w lipcu 2010 roku. Pochowano go dopiero 8 miesięcy po śmierci. Spoczął on na jednym z wrocławskich cmentarzy komunalnych, w kwaterze dla osób bezdomnych. Jego grób odzwierciedlał ostatnie lata jego życia - był prawdziwą ruiną, a tabliczka z nazwiskiem byłego aktora rozpadała się na kawałki. Jakiś czas później, dzięki funduszom miasta, mogiła Dymka została odnowiona i opłacona na najbliższe 20 lat. W okolicach 2031 roku najpewniej przestanie jednak istnieć...

To świadectwo z ostatnich momentów życia niedoszłego aktora wręcz wyciska łzy z oczu.