Gdy Bogdan ożenił się z Marią, jego matka Irena nie mogła znieść myśli, że jakaś obca baba będzie teraz zajmowała się jej jedynym synkiem. Choć był blisko czterdziestki, wciąż widziała w nim swojego maleńkiego chłopca w krótkich spodenkach.
Takiej niespodzianki nie przewidziała...
Ojciec Bogdana nigdy nie dbał o zdrowie, nie badał się i zawsze twierdził, że żadna choroba nie będzie nim rządzić. Dużo palił i codziennie musiał wypić swoją dawkę piwa. W końcu miażdżyca zrobiła swoje i mężczyźnie amputowano nogę. Jarosław załamał się tym, ale zobaczył w tej sytuacji nowy potencjał na zyskanie jeszcze większej uwagi i współczucia ze strony najbliższego otoczenia. Lubił, gdy ludzie mu usługiwali i byli na każde zawołanie.
To wykańczało Irenę fizycznie i psychicznie, gdyż Jarosław miał bardzo trudny, despotyczny charakter, który dał się we znaki jeszcze bardziej po amputacji nogi. Brak ruchu spowodował u mężczyzny zator i udar mózgu, który jeszcze bardziej pogorszył stan Jarosława, który po wyjściu ze szpitala i po przejściu niechcianej przez siebie rehabilitacji, był jeszcze gorszy. Mąż Ireny stał się osobą nie do zniesienia. Był złośliwy, często brudził wszystko w około i samego siebie nie tylko jedzeniem, ale też produktami ubocznymi przemiany materii...jeśli rozumiesz, co mam na myśli...
Odmawiał jedzenia, gdy odmawiano mu papierosa, rozlewał to, co dostawał do picia, mówił wyraźnie jedynie wówczas, gdy był czymś mocno wzburzony. Prz obcych udawał osobę tak słabą, że wydawałoby się, że za moment zejdzie z tego świata...
Bogdan i Maria mieli już dosyć ciągłego narzekania wyczerpanej tym wszystkim Ireny i postanowili postarać się o umieszczenie Jarosława w domu opieki, który opłacaliby z jego własnej, niemałej emerytury.
Tak też się stało. Irena z początku miała okropne poczucie winy, ale z czasem zauważyła, że coraz gorszy stan jej zdrowia powoli wracał do normy, a gdy poczuła, że odzyskała siły do życia, wyrzuty sumienia zniknęły.
Minęły dwa lata... Utrzymujący się wciąż stan epidemiczny zmusił rodzinę do poszukiwań domu z daleka od cudów techniki i promieniowań technologii 5G, która pogarszała ich stan zdrowia. Jednak gdy Bogdan znalazł idealny dla nich dom, nagle wyjechał za granicę tłumacząc, że musi tam pracować i na niego zarobić. "Życzliwi" donieśli Marii i jej teściowej, że Bogdan wcale nie pojechał do pracy, a do innej kobiety. Po dwóch tygodniach słuch po nim zaginął. Nie odpisywał, nie odbierał telefonu, nie był obecny na mediach społecznościowych. Po kilku miesiącach poszukiwań, służby uznały go nieoficjalnie za zmarłego i zaprzestały poszukiwań twierdząc, że jest dorosły i nie mają prawa mu przeszkadzać.
Z początku Irena obwiniała Marię, że to od niej uciekł, więc ich dość umiarkowane relacje całkowicie się oziębiły mimo, że mieszkały we wspólnym, wielkim mieszkaniu, które Maria kupiła wraz z Bogdanem.
Mając spore oszczędności, Maria postanowiła sprzedać mieszkanie, by pieniądze z transakcji przeznaczyć na coś innego. Poinformowała o tym Irenę, której serce zadrżało na myśl o domu opieki, do którego spodziewała się być oddaną już na dniach...
Pewnego ranka, Maria wciąż wierząc w powrót męża do kraju, wysłała mu tę samą wiadomość na wszystko, co służyło do nawiązania kontaktu. Posłała mu adres, pod którym teraz odnajdzie swoją mamę. Kazała się jej spakować i czekać...
Irena nie chciała iść do domu opieki. Wiedziała, co się działo w dobie pandemii z ludźmi w takich miejscach, a nie spodziewała się po Marii, że będzie ją chronić, jak to było w obecności Bogdana. Miała tylko kilka rzeczy, które pragnęła zabrać w to okropne miejsce. Spakowała się w jedną lnianą torbę na zakupy, usiadła w przedpokoju i czekała ze łzami w oczach.
Gdy Maria weszła do domu i to zobaczyła, bez słowa poszła do pokoju teściowej i energicznie spakowała wszystko, co do niej należało. Irena była przerażona... Gdy wpakowały wszystko w milczeniu do samochodu, wsiadły i Maria ruszyła. Jadąc usłyszała szerego powiadomień w telefonie. Sygnały dźwiękowe wybrzmiały i nagle telefon zaczął dzwonić... Maria nie miała w zwyczaju rozmawiać przez telefon podczas jazdy szczególnie, gdy wiozła pasażera. Zatrzymała się na nieznajomym podjeździe, ale Irena już tego nie widziała... Wyczerpana całą sytuacją po prostu zasnęła.
Maria widząc, że Bogdan wciąż dobija się na jej telefon, odebrała pospiesznie i z nadmiaru pytań i emocji nie umiała wydusić z siebie ani słowa... Gdy pospiesznie wyjaśnił jej wszystko, kobieta głośno zapłakała, wydając z siebie nieludzkie wręcz dźwięki. To obudziło Irenę, która natychmiast wybiegła z samochodu i wzięła Marię z troską w ramiona pytając wciąż co się stało... - Bogdan wraca mamo... - wyszlochała Maria. Obie zaczęły płakać tak głośno, że zabrakło im tchu.
Gdy uwolniły się z obięć, całe we łzach spojrzały na siebie i irena zdała sobie sprawę z tego, że postój już mocno się przedłuża... Już chciała pytać dlaczego, gdy z daleka zobaczyła znajomy, błękitny samochód. - Bogdan... - wyszeptała - BOGDAN!!!! - krzyknęła i łkając rzuciła się biegiem w stronę samochodu. Mężczyzna zatrzymał się, uściskał matkę i wyciągnął ramiona w stronę żony, która padła w nie, niczym mała dziewczynka. Syknął z bólu, a Irena zamarła... - To gdzie ten adres...? - Zapytał Bogdan rozglądając się znacząco, ale już dobrze wiedział, że są na miejscu. - Witajcie w domu - powiedziała Maria pokazując dłońmi budynek stojący za podjazdem. Choć prosty, miał wszystko, czego potrzebowali, a piękny ogród zachwycał kwiatami, drzewami owocowymi i przestrzenią. - To ty mnie nie...? - zająkała się Irena. - To nie jest DPS Mario! - Nie mamo, to nasz nowy dom, wiedziałam w środku, że Bogdan wróci, a właśnie ten dom wybrał...
Gdy wnieśli do środka swoje rzeczy, Bogdan wyjaśnił, że został napadnięty, okradziony i był w śpiączce farmakologicznej, dlatego nie był w stanie się odezwać... jednak przyznał, że wewnątrz głośno krzyczał, mówił do Marii i swojej mamy - jestem, żyję! Poczekajcie na mnie! i najwyraźniej Maria jednak odebrała tę najważniejszą wiadomość...
O tym się mówi: Po odejściu męża zobaczyłam jego korespondencję z jego kochanką. Wiedziałam, co należy z tym zrobić
Zerknij: Rząd wprowadza zmiany w pewnych opłatach. Czego dotyczą i kogo dotkną najbardziej