Kiedy mąż się o tym dowiedział, był zdenerwowany. Ale potem się uspokoił i powiedział:

"W porządku, będziemy jeszcze mieli syna!"

Martwiłam się nawet, że mój mąż nie pokocha dziecka. Ale martwiłam się na próżno — on kochał swoją córkę.

Mój mąż nalegał na kolejną ciążę, nie chciałam mieć drugie dziecko. I co myślisz, drugie też dziewczynka!

Oczywiście mój mąż był zdenerwowany. Kocha dziewczynki, ale nie zrezygnował z marzeń o synu.

Jest mi bardzo ciężko z dwójką małych dzieci, bo nie mam pomocników. Mąż pracuje na dwa etaty, często jest w delegacji, więc nie ma co na niego liczyć.

Gdyby nie dostawy jedzenia, pieluch i leków do domu, nie wiem, jak bym sobie poradziła. Mój mąż w ogóle nie pomaga w domu. Może bawić się z dziećmi, ale nie dłużej niż godzinę.

Nie narzekam na niego, bo ma ciężką pracę, ale ja też nie siedzę w domu na kanapie. Mąż też robi mi wyrzuty: wczorajsze jedzenie, dom nieposprzątany.

Wczoraj wrócił z pracy i zaczął mieć pretensje o bałagan w mieszkaniu. Nie będę się usprawiedliwiać — dom był naprawdę brudny. Moje dzieci były chore i domagały się uwagi, więc po prostu nie zdążyłam posprzątać przed powrotem męża.

A zaledwie minutę później ogłosił, że chce mieć syna. Z jakiegoś powodu zdecydował, że trzecie dziecko na pewno będzie chłopcem. Kiedy odpowiedziałam, że nie jestem gotowa na kolejne dziecko, bo po prostu nie mam siły, dostałam taką odpowiedź:

"Kiedyś ludzie mieli po siedmioro dzieci i dali radę. Nie było pieluch, nie było wymyślnego sprzętu. Na co ty narzekasz?"

Czy muszę się zgodzić na trzecie dziecko? Rozumiem uczucia mojego męża, ale nie mogę się zdecydować.

Finansowo stać nas na gromadkę dzieci, ale fizycznie nie, bo tylko ja ciągnę wszystko na sobie. Co byś poradziła kobiecie? Czy odważyłabyś się na trzecie dziecko?