Soczysta zieleń lasów, śpiew ptaków i chłód górskich potoków przyciągają wędrowców spragnionych kontaktu z naturą. Ale w tym roku z lasu nadeszło ciche ostrzeżenie – piękno może być zwodnicze, a zachwyt… bolesny.

Leśnicy z Nadleśnictwa Baligród opublikowali niepozorny, ale ważny wpis, który w krótkim czasie obiegł media społecznościowe. Dotyczył on niezwykłego owada, który pojawił się w Bieszczadach: Silvius alpinus, gatunku muchy końskiej, jakiego dotąd rzadko widywano w Polsce. Tym razem jednak nie chodzi tylko o ciekawostkę entomologiczną, lecz o powód do czujności dla wszystkich miłośników górskich szlaków.

„Niech jego piękne oczy Was nie zwiodą” – czytamy w komunikacie.

Bo rzeczywiście – ten owad wygląda jak z bajki. Jego oczy mienią się metalicznymi barwami, ciało lśni, a całość przypomina małego, latającego klejnot. Ale wbrew temu zachwycającemu wizerunkowi, Silvius alpinus to krwiopijca, którego ukąszenia są bardziej dotkliwe niż u zwykłych much końskich. Ugryzienie boli, goi się długo i pozostawia nieprzyjemne wspomnienie z wakacji.

Internauci, którzy spotkali się z tym owadem, nie kryją emocji:

„Wygląda jak z katalogu jubilerskiego, ale jak ugryzie – nie zapomnisz nigdy. Piecze, swędzi i boli jak diabli.”

W przeciwieństwie do wielu innych gatunków owadów, Silvius alpinus nie odstrasza wyglądem – wręcz przeciwnie. To jego pułapka. Jego zasięg rośnie, a klimat i wilgoć górskich dolin sprzyjają jego aktywności. Może nie przenosi chorób jak kleszcze, ale jego ukłucie może sprawić, że piękny dzień zamieni się w próbę przetrwania.

Dlaczego warto o tym pisać? Bo w przeciwieństwie do komarów, Silvius alpinus nie daje ostrzeżenia – nie bzyczy, nie krąży długo. Pojawia się nagle i uderza szybko. Jego ofiarami mogą paść zarówno ludzie, jak i zwierzęta. A ponieważ coraz więcej osób wybiera aktywny wypoczynek w górach, warto wiedzieć, z czym można się spotkać.

Leśnicy zalecają stosowanie środków ochrony przed owadami i unikanie przebywania w miejscach wilgotnych, szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczornych. Mimo swojej "egzotycznej" aparycji, Silvius alpinus nie jest mile widzianym gościem.