Współczesne życie dyktuje inne warunki. Wiele osób przeprowadza się do miasta, a rodzice zostają na wsi.

Na wsi nie ma pracy, nie ma tam też perspektyw dla dzieci, nie ma klubów, nie ma sekcji, nie można nawet pójść do kina.

I okazuje się, że rodziny są rozdarte, wnuki dorastają bez dziadków, komunikując się z nimi tylko przez Skype. Tak jest w przypadku Roksany, bohaterki kolejnej historii.

Ona i jej mąż przeprowadzili się bliżej stolicy. Potem kupili mieszkanie na przedmieściach. Do pracy muszą dojeżdżać pociągiem, zajmuje to około dwóch godzin, ale Roksana i jej mąż już się do tego przyzwyczaili. Od samego początku dziewczyna marzyła, aby przy pierwszej okazji zabrać matkę.

Szczerze mówiąc, miała w tym własny interes. Musiała wyjść z urlopu macierzyńskiego, ale nie ma z kim zostawić dziecka.

Miała nadzieję, że jeśli uda jej się przekonać matkę do przeprowadzki, będzie mogła zaopiekować się wnukiem.

Ale nie udało jej się przekonać matki. Sama kobieta ciągle narzekała na to, że jej wnuk dorasta bez babci, ale rozmowa nigdy nie poszła dalej.

- Mamo, dlaczego jesteś taka uparta? Co cię tam trzyma? Ludzie zawsze starali się żyć razem, pomagać sobie nawzajem, a my jesteśmy gorsi?" - pyta.

- Cóż, po pierwsze, nie znam nikogo w waszej Warszawie, po drugie, macie tam brudne powietrze, a ja mam rzekę w pobliżu, świeże powietrze, a po trzecie, komu zostawię mojego psa i ogródek warzywny? - pyta matka.

Jest oczywiste, że wcale nie chce opuszczać wioski.

- Mamo, tutaj też poznasz nowych przyjaciół, nie musisz się o to martwić, psa też przeniesiemy.

Wyjdziesz z psem na spacer i od razu się zapoznacie. Sprzedamy mieszkanie i kupimy ci nowe tutaj. Zajmiemy się wszystkimi kłopotami i naprawami.

Argumenty, które sumiennie dobiera córka, na matkę nie działają. Ona twardo obstaje przy swoim, a poza tym grób jej męża znajduje się we wsi. Kobieta nie chce jej opuszczać.

Namowy Roksany trwają już kilka lat. W międzyczasie dziecko dorosło, a para nauczyła się radzić sobie sama. Mają szczęście, że mają sąsiadkę. Starsza kobieta zgodziła się zaopiekować chłopcem.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie przygnębiający przykład, który staje przed oczami Roksany.

Jej współpracownica też kiedyś przeprowadziła się do miasta ze wsi, a matka została w rodzinnych stronach. I na nic zdały się namowy, by przeprowadziła się bliżej.

W każdy weekend trzeba podróżować do wioski, która nie jest blisko. Roksana zdaje sobie sprawę, że jej matka nie staje się młodsza, że wkrótce będzie potrzebować pomocy córki, a jej córka jest daleko.

Znajomi uspokajają Roksanę, mówiąc, że samo życie postawi wszystkie kropki na "i". W końcu życie nie jest przewidywalne.

Roksana nie odważy się zabrać matki wbrew jej woli, a sama nie może nalegać. W myślach już wyobraża sobie siebie jako neurotyczną kobietę, która jest rozdarta między swoją matką a domem.