Uroczysta msza pogrzebowa rozpoczęła się o godzinie 10:00 na Placu Świętego Piotra w Watykanie. Ceremonii przewodniczył kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego. W wydarzeniu uczestniczyło ponad 200 tysięcy wiernych oraz delegacje z około 170 państw, w tym przedstawiciele Polski. To był dzień pełen wzruszeń, wspomnień i głębokiej refleksji.
Ojciec Święty odszedł w Poniedziałek Wielkanocny, 21 kwietnia 2025 roku, mając 88 lat. Zaledwie dzień wcześniej po raz ostatni pozdrowił wiernych podczas orędzia „Urbi et Orbi”, przemierzając Plac Świętego Piotra papamobilem. Wówczas nikt nie przypuszczał, że będzie to jego symboliczne pożegnanie z Kościołem i światem.
Podczas dzisiejszej mszy żałobnej kardynał Re mówił o papieżu Franciszku jako o człowieku „o sercu otwartym dla wszystkich”, który „oświecał problemy naszych czasów mądrością Ewangelii” i był „pełen ludzkiego ciepła i wrażliwości na codzienne dramaty”.
Po zakończeniu liturgii trumna z ciałem Ojca Świętego została umieszczona na specjalnym pojeździe i wyruszyła boczną bramą Perugino w kierunku Bazyliki Matki Bożej Większej. Orszak przebył około sześciu kilometrów ulicami Rzymu. Trumna, zgodnie z wolą papieża, wykonana była z prostego drewna cyprysowego i ozdobiona jedynie jednym napisem: „Franciscus”.
Około godziny 13:00 kondukt dotarł do Bazyliki. Wzruszający moment nastąpił, gdy trumna zatrzymała się przy ikonie Matki Bożej Salus Populi Romani – miejscu szczególnie ukochanym przez papieża Franciszka. Przez cały swój pontyfikat, zarówno przed, jak i po każdej podróży apostolskiej, powierzał on losy Kościoła właśnie przed tym wizerunkiem Maryi.
Franciszek odwiedził Bazylikę Matki Bożej Większej aż 126 razy. Nic więc dziwnego, że to właśnie tutaj pragnął spocząć. Ostatni etap ceremonii, czyli złożenie ciała Ojca Świętego do grobu w niszy bocznej między Kaplicą Paulińską a Kaplicą Sforzów, odbył się już poza kamerami – zgodnie z pragnieniem zmarłego o intymnym pożegnaniu.
Papież Franciszek pozostawił po sobie nie tylko wspomnienie wielkiej pokory i bliskości z ludźmi, ale także przesłanie wiary, nadziei i miłosierdzia, które będzie towarzyszyć Kościołowi jeszcze przez wiele lat.
Dziś żegnamy go ze wzruszeniem i wdzięcznością, powierzając jego duszę Bogu, którego wiernie służył przez całe swoje życie.