W końcu to jej pieniądze i jej emerytura — dlaczego miałabym wiedzieć, ile dostaje? - dodaje.

Pewnego dnia w pracy jej koledzy poruszyli temat pomocy rodzicom. Wielu z nich miało rodziców, którzy wciąż żyją.

Według jej współpracowników, wielu z nich pomaga swoim rodzicom, dając im pieniądze na media lub kupując leki. Ale Teresa nie pomaga swoim rodzicom w żaden sposób.

"Nie muszę cię nawet pytać, jestem pewna, że pomagasz swojej matce. Masz dobre pieniądze, jesteś kierownikiem naszego działu, twój mąż pracuje. Ale nie tak jak ja... biegam jak wiewiórka w kole, mam kredyt hipoteczny, dzieci i muszę pomagać rodzicom", mówi z uśmiechem koleżanka Teresy.

- Nie, nie daję mamie ani grosza — mówi Teresa i wzrusza ramionami.

- Nawet nie wiem, ile pieniędzy wydaje moja matka — dodaje kobieta.

- Tak. Sama radzi sobie ze swoimi problemami. Dlatego mi to nie przeszkadza — odpowiada kobieta.

Współpracownicy byli oczywiście zaskoczeni. W końcu jej rodzina ma wystarczająco dużo pieniędzy, ona i jej mąż pracują, jej córka już studiuje na uniwersytecie, kobieta jest zawsze ubrana jak z okładki. Ale nie daje matce ani grosza, jak to? Jednak dalsza historia kobiety postawi wszystkie kropki nad "i".

- Teraz zarabiam samodzielnie, utrzymuję siebie i rodzinę, mam wspaniałą rodzinę. Jednocześnie nadal w pełni utrzymujemy córkę mojego męża z jego pierwszego małżeństwa. I nie mówię o tym, jak wyglądało moje życie, dopóki nie poznałam mojego męża — wyjaśnia kobieta.

Następnie kobieta podzieliła się historią swojego pierwszego małżeństwa.

- Wyszłam za mąż po raz pierwszy zaraz po ukończeniu studiów. Z moim pierwszym mężem mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu. Czasy były wtedy ciężkie.

Moja matka wychowywała mnie sama, mój ojciec i mama rozwiedli się, gdy miałam zaledwie dwanaście lat, a kiedy wyszłam za mąż, mój ojciec zmarł z przedawkowania alkoholu.

Matka kobiety zawsze robiła jej wyrzuty, że zaorała całe swoje życie tylko po to, by postawić córkę na nogi. Matka Teresy musiała oszczędzać dużo pieniędzy i odmawiać sobie wszystkiego, aby przetrwać. Nie miała dziadków, którzy mogliby jej pomóc. Dlatego radziła sobie ze wszystkim sama.

- Jedna rzecz zawsze mnie martwiła: dlaczego moja matka zawsze mi to wypominała. Doskonale rozumiem, jak było jej ciężko. Ale dlaczego codziennie przypominała mi, że nie ma normalnego życia, a jedynie wieczne długi i oszczędzanie pieniędzy?

Jedyną rzeczą, która uratowała Teresę przed wiecznym dokuczaniem matki, było małżeństwo. Jej matka negatywnie zareagowała na narodziny wnuczki. Uważała, że jej córka wcześnie wyszła za mąż, a tym bardziej wcześnie urodziła dziecko.

Ale potem Teresę dopadła czarna passa. Jej mąż opuścił rodzinę, ponieważ był zmęczony codziennością, zmęczony takim życiem. I w ogóle chciał wolności, a w rodzinie Teresy, według jej byłego męża, jej nie było. Matka nie wspierała córki.

- Ostrzegałam cię, że to nie jest twój mężczyzna i nic z nim nie będzie. Nie posłuchałaś mnie. Teraz radź sobie sama ze swoimi problemami i pozwól mi żyć w spokoju, chociaż na starość — powiedziała matka do Teresy.

- Matce udało się znaleźć pracę w dobrej lokalnej firmie. Dostawała przyzwoite pieniądze. Ale nigdy nie zaprosiła mnie i mojego dziecka do siebie. I w ogóle nie przejmowała się naszymi problemami. Rzadko przynosiła wnuczce słodycze. Ale to, że nie miałam pieniędzy na jedzenie dla dziecka, matki nie obchodziło. Zdaję sobie sprawę, że matka nie miała obowiązku mi pomagać — mówi Teresa.

- Powiedziałam jej, że moja córka jest chora. Odpowiedziała mi jednym zdaniem — to twój problem. Nie potrzebowałam pomocy finansowej matki, chciałam tylko minimalnego wsparcia. Więc matka po prostu okazała obojętność na wszystko.

Teresa musiała szukać różnych prac na pół etatu, pożyczać pieniądze od przyjaciół, żeby jakoś żyć. Matka nadal przynosiła wnuczce tylko słodycze, chociaż stale przychodziła w różnych kurtkach, nowych butach, z pięknymi torbami.

Na wszystkie zwroty córki mówiła, że ma prawo kupować nowe ubrania. Potem Teresa poznała nowego mężczyznę, z którym szybko zbudowała związek, mężczyzna bardzo dobrze traktował córkę kobiety.

Kiedy matka dowiedziała się, że życie jej córki staje się lepsze, nie była nawet szczęśliwa. Kobiecie wydawało się, że jej matka była nawet zasmucona sukcesem córki.

Ale czas mijał, a matka musiała przejść na emeryturę i otrzymuje niewiele pieniędzy. Teresa odwiedza ją i przynosi jej artykuły spożywcze.

- Nie prosi o pieniądze. Czasami robi aluzje, mówiąc, że wszystko podrożało, a emerytura jest niewielka i niewystarczająca. Udaję, że nie rozumiem tych podpowiedzi. I nie, nie wstydzę się matki w najmniejszym stopniu. To jej problem i niech sama go rozwiąże — mówi Teresa.

- Matka mojego męża zmarła kilka lat temu, więc on nie musi nikomu pomagać. Gdybym powiedziała mu, że moja matka potrzebuje pomocy finansowej, spokojnie by jej pomógł, ale nie zamierzam tego robić — dodaje.