Zgodnie z informacją zamieszczoną na portalu reprezentującym byłego detektywa spowodowało to angażowanie ministra sprawiedliwości. – Pokrzywdzeni ludzie są zbulwersowani pracą prokuratury – mówiła kobieta uważająca się za ofiarę pełnień Rutkowskiego.
Rano 29 września na obejmującym do jego żony portalu patriot24.net opublikowano wiadomość, że były detektyw nie stanie przed sądem. Portal podaje, „Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny nakazał zweryfikowanie aktu oskarżenia wobec Krzysztofa Rutkowskiego” w sprawie jego niezakonnych pełnień detektywistycznych, z kolei prokuratura w Łodzi nakazała odwołać z sądu ten akt obwinienia.
Wbrew Rutkowski z dnia wczorajszego podaje o nakazie odwołania aktu obwinienia, a Prokuratura Krajowa zaświadcza, że Prokuratura Rejonowa z Łodzi, kierująca go do sądu, do tej chwili nie dostała żadnych wiadomości o wycofaniu tej sprawy.
Zatrzymanie czy wskazanie Wioletty J.?
Około miesiąc temu pojawiła się wiadomość, że Prokuratura Okręgowa Łódź-Polesie nadała do sądu akt obwinienia wobec Rutkowskiego. Dotyczyło to pełnienia działalności detektywistycznej bez należących dokumentów, co powoduję karę pozbawienia wolności do dwóch lat. Oskarżenie powstało ze sprawy z wiosny zeszłego roku, kiedy Rutkowski miał obserwować i zatrzymać Wiolettę J., którą on obwinią o podawanie się za sędzię łódzkiego sądu oraz wyciąganie kasy.
Na starcie Rutkowski wyjaśniał mediom, że dokonał aspekt obywatelski. Ale według art. 243 kodeksu postępowania karnego takie aspekt zależy na zatrzymaniu kogoś „na gorącym uczynku przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeżeli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości”. W tym czasie Wioletta J. została aresztowana pod swoim domem.
W wywiadzie z portalem Rutkowski zapewnił, że w rzeczywistości nie stosowano zatrzymania, a jedynie zalecenie obywatelskie. – Oszustka, która wyłudzała pieniądze, została przez nas wskazana, nie zatrzymana – podkreślił. – My nie zakładaliśmy tej kobiecie kajdanek, nie robiliśmy nic, co byłoby zabronione. Jechaliśmy za tą kobietą i o każdym naszym ruchu informowaliśmy policję. Było kilkanaście połączeń z komendą wojewódzką, złożyliśmy w tej sprawie podziękowania dla oficera dyżurnego KWP Łódź. W momencie, kiedy się włączył trzeci komisariat komendy miejskiej policji, nastąpił spadek profesjonalizmu. A później dla policji zrobił się obciach, że znów Rutkowski wskazuje oszustkę, a łódzka policja nie była wcześniej zainteresowana przyjęciem zawiadomienia od pokrzywdzonej osoby, której my pomogliśmy. Państwo nie ma monopolu na ściganie przestępców, o czym każdy sędzia, policjant, prokurator doskonale wie – powiedział Rutkowski.
Całkiem innym tamto zdarzenie wygląda przez Wiolette J.: – Podjeżdżałam właśnie pod swój dom. W moim aucie znajdował się jeszcze mój młodszy 14-letni syn oraz znajomy. Zajechały nam drogę dwa auta, w których znajdowało się trzech mężczyzn. Z jednego z nich wyskoczył Krzysztof Rutkowski, otworzył moje drzwi, zaczął mnie szarpać i wyciągać z auta. Powiedział: „Jestem detektyw Rutkowski, jest pani zatrzymana!”. Ja się przestraszyłam, bo miałam w samochodzie dziecko. Nie dałam się wyciągnąć z auta – mówiła dziennikarzu.
Kobieta jest chorą na astmę oskrzelową i współistniejące choroby. Podczas tego wszystkiego zdarzenia zaczęła gorzej się czuć zdrowotnie. Na lokalizacji zdarzenia została zabrana przez karetkę pogotowia. W szpitalu znajdowała się pięć dni.
Rutkowski zapewnia, że kobieta, podając się za sędzię, wyciągała kasę od wielu Polaków. Wioletta J. powiedziała, że są to zniesławienia, a jako jedyny niby poszkodowany w sprawie jest mężczyzna o podejrzanej przeszłości. – Ten pan miał sprawę karną w Sądzie Okręgowym w Łodzi o kierownictwo sprawcze w wyłudzeniu pieniędzy i przez dwa i pół roku siedział w areszcie. Z takimi właśnie ludźmi współpracuje detektyw Rutkowski. Jeśli chodzi o moją sprawę, to od chwili złożenia zeznań nic się w niej nie dzieje Jest to jedyna sprawa, która się wobec mnie toczy – mówiła portalu Onet Wioletta J.
Jak autor aktu obwinienia nie może wiedzieć o jego odwołaniu?
Zgodnie z wiadomością, o nakazie odwołania z sądu aktu obwinienia wobec Krzysztofa Rutkowskiego dowiedziało się już wiele instytucji, jednak nie ta, która wysłała do sądu akt obwinienia, czyli Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie.
Z rana 29 września podała o nakazie strona żony Rutkowskiego, a po południu w tym dniu tę wiadomości potwierdziła w mailu Prokuratura Krajowa: „Analiza wykazała, że materiał dowodowy zebrany w tej sprawie jest niepełny i nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie czy zaistniało przestępstwo wskazane w akcie oskarżenia. Prokuratura Regionalna w Łodzi poleciła Prokuraturze Rejonowej Łódź – Polesie wystąpienie do Sądu z wnioskiem o zwrot akt sprawy Prokuraturze celem uzupełniania materiału dowodowego i podjęcie na jego podstawie decyzji procesowej”.
Po telefonie do Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie, która wysłała do sądu akt obwinienia, stało się wiadomo, że tam niema żadnej wiedzy o tym postanowieniu. – Prokuratura Regionalna faktycznie kontrolowała akta sprawy, w której sporządziliśmy akt oskarżenia i został on wysłany do sądu. Do dzisiaj żadnej oficjalnej informacji z Prokuratury Regionalnej nie otrzymałam – mówiła prokurator Marta Stachowiak-Klimaszewska.
Ekspert z kierunku prawa krytycznie wypowiada się do tego rodzaju praktyk: – Sytuacja jest o tyle niekomfortowa dla wymiaru sprawiedliwości, że prokurator, który prowadził postępowanie przygotowawcze i skierował akt oskarżenia, został postawiony w sytuacji, która może podważać wiarygodność całego systemu oraz zasadę niezależności prokuratury w demokratycznym państwie prawa – mówił Konrad Orlik, partner zarządzający kancelarii Orlik & Partners.
Czy to jest możliwe, że o nakaz to nie odwołania aktu obwinienia wie już także Krzysztof Rutkowski, jak i media, ale nie wie o nim Prokuratura Rejonowa? Prokurator Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi podał, że taka decyzja została skierowana już 23 września jednocześnie do Rutkowskiego jak i do Prokuratury Rejonowej, poprzez Prokuraturę Okręgową.
Prokurator Bukowiecki nie zgodził się na wypowiedź w stosunku faktu, że Krzysztof Rutkowski podaje o sprawie, a nie wie o niej Prokuratura Rejonowa.
Z nieoficjalnie źródeł, które kontaktowały się z Prokuraturą Rejonową donosi się, że tam także są osoby zszokowane sprawą, które nie są zgodni z postanowieniem Prokuratury Regionalnej.
Również Wioletta J., która podaje, że została nielegalnie zatrzymana przez Rutkowskiego, jest zdenerwowana postanowieniem Prokuratury Regionalnej. – Bardzo źle przyjęłam tę wiadomość. To skandal. Ludzie pokrzywdzeni są zbulwersowani pracą prokuratury. Widać, że można pomawiać kogoś o oszustwo, a samemu być bezkarnym – mówiła.
Z postanowieniem prokuratury nie zgodził się również mecenas Mateusz Bernat, który reprezentuje Wiolettę J.: – Ta sprawa została skierowana do sądu i zarejestrowana, więc budzi zdziwienie to, że organ ścigania złożył akt oskarżenia do sądu, a potem go cofnął – mówił.
Zgodzenie z odwołania aktu obwinienia wyraził Krzysztof Rutkowski, który w rozmowie z Onetem kontrowersyjnie się wypowiedział na postępowania łódzkiej policji: – Być może ktoś przetarł oczy i zobaczył, jak wygląda sytuacja i stan faktyczny. Bo przecież to jest paranoja, żebyśmy my wskazali oszusta i złodzieja, a ktoś się na nas obraża. Dlaczego? Ja wiem dlaczego. Ponieważ to się dzieje tylko w Łodzi z powodu zaszłości historycznych tutejszej policji.
Były detektyw ujawnił, że w tym czasie pracuje w roli dziennikarza: – Ja nie jestem kojarzony jako obywatel Krzysztof Rutkowski, tylko detektyw Krzysztof Rutkowski i cokolwiek bym nie zrobił w tym kraju, to cały czas się mówi, że zrobił to detektyw Krzysztof Rutkowski. A obecnie powinno się używać określenia dziennikarz śledczy Krzysztof Rutkowski. Widzę, że w zakresie znajdowania i wyłapywania złodziei będę mógł zrobić więcej jako dziennikarz niż jako właściciel biura detektywistycznego – mówił Rutkowski.
Czy Ziobro zabrał głos?
W wywiadzie z Onetem Rutkowski zdradził, że poinformował o pełnym wydarzeniu Ministerstwu Sprawiedliwości. Strona jego żony podaje, że „Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny nakazał zweryfikowanie aktu oskarżenia przeciwko Krzysztofowi Rutkowskiemu”.
Prokuratura Krajowa nie zgadza się, podając w mailu, że „przedmiotowa analiza i będące jej wynikiem decyzje nie były wynikiem polecenia Ministra Sprawiedliwości – Prokuratora Generalnego”.
Specjaliści z kierunku prawa zapewniają, że nowe realia prawne w Polsce sprzyja naciskom z góry. – W tej chwili prokuratura jest mocno zhierarchizowana i absolutnie podporządkowana prokuratorowi generalnemu – mówił mecenas Konrad Orlik, partner zarządzający kancelarii Orlik & Partners. – Aktualny prokurator generalny i minister sprawiedliwości zagwarantował sobie w ustawie o prokuraturze możliwość de facto ingerencji w każdą sprawę prowadzoną przez Prokuraturę w Polsce. Może zdecydować, którą sprawę należy prowadzić i skierować akt oskarżenia do sądu, a którą cofnąć, ponieważ prokuratorzy niższego szczebla są mu podporządkowani, to są związani stanowiskiem Prokuratora Krajowego czy Generalnego.
Jak informował portal "Życie PL": Kolejne ognisko COVID-19 w Polsce. Niepokojąca informacja się potwierdziła, liczba osób zakażonych stale się zwiększa
Portal "Życie PL" pisał również: Wkrótce w życie wejdzie nowy podatek, zapłacimy go prawie wszyscy. Stawki są zatrważające, ile zapłacimy