Jacek Wójcik, znany jako „Dżejk”, zmarł 1 października 2025 roku w wieku 55 lat. Jego śmierć przyszła nagle, po krótkiej, ale dramatycznej walce z nowotworem.

Uśmiech, który pokochała Polska

Jacek Wójcik był jednym z najbardziej charakterystycznych bohaterów telewizji TTV. Zyskał popularność dzięki programom z Dagmarą Kaźmierską, z którą tworzył duet pełen energii i humoru. Ich wspólne przygody oglądały setki tysięcy widzów, a jego spontaniczność i naturalność sprawiały, że widzowie czuli się, jakby znali go osobiście.

Po krótkiej przerwie powrócił na ekran w programie „Orzeł, czy reszka”. Cieszył się z tego projektu jak dziecko, planował kolejne nagrania, snuł plany zawodowe. Nikt nie przypuszczał, że kilka tygodni później jego życie tak nagle się przerwie.

Choroba, o której wiedziało niewielu

Diagnoza przyszła nagle i była bezlitosna. Wójcik usłyszał, że zmaga się z agresywnym nowotworem z przerzutami. Według relacji jego przyjaciół, walka trwała zaledwie trzy tygodnie.

Edyta Nowak-Nawara, jego wieloletnia przyjaciółka i partnerka z planu, przyznała, że do końca nie chciała wierzyć w to, co się dzieje.


– Jacek był bardzo pozytywny. Nigdy nie narzekał, nawet kiedy czuł ból. Do końca był sobą — wesoły, pełen życia i energii. Na naszym ostatnim nagraniu wyglądał świetnie. Nikt by nie pomyślał, że choruje – wspominała w rozmowie z „Faktem”.

„Ja takiego najgorszego raka dostałem”

W obliczu śmiertelnej choroby Jacek Wójcik zachował coś, co wyróżniało go przez całe życie – humor i dystans do siebie.


– Jeszcze jak dowiedział się o diagnozie, to powiedział: „Patrz Edzia, ja takiego najgorszego raka dostałem”. Nie był załamany. Mówił tylko, że mu przykro, bo nie zdążył zrobić wszystkiego, co planował – wspominała Edyta Nowak-Nawara.

Ten niezwykły spokój, z jakim przyjął chorobę, zaskoczył wszystkich. Nawet w dniu śmierci miał w sobie tę samą pogodę ducha, którą kochali widzowie.


– On w ogóle się nie zmienił. To mnie zmyliło. Do końca był sobą – dodała jego przyjaciółka.

Odszedł tak, jak żył – z uśmiechem

Jego odejście było dla wielu symbolem siły i godności. Nie żalił się, nie chciał współczucia, nie mówił o strachu. Zamiast tego do końca żartował, jakby chciał oswoić nieuchronne.


– Ja pierwszy raz widzę, żeby ktoś odszedł w taki sposób. To jest wręcz niewiarygodne. Ale Bóg go szybko zabrał i nie pozwolił mu się męczyć – wyznała Edyta.

Dżejk odszedł tak, jak żył – z humorem i pogodą ducha, która nie opuszczała go nawet w ostatnich chwilach.

Wspomnienie, które zostanie na zawsze

Choć Jacka Wójcika nie ma już z nami, jego historia wciąż żyje w pamięci przyjaciół, fanów i wszystkich, którzy choć raz widzieli go na ekranie. Był człowiekiem, który potrafił rozśmieszyć nawet w najtrudniejszym momencie – i właśnie za to zapisał się w sercach widzów.