Niestety, tegoroczne obchody zamieniły się w prawdziwy koszmar dla rodziców i dzieci. W jednym z łódzkich osiedli dzieci zbierające cukierki znalazły w nich… metalowe igły.

Wieść rozeszła się błyskawicznie, wywołując niepokój i gniew. Po kilku godzinach policja ujawniła, kto odpowiada za ten wstrząsający „żart”.

„Cukierek albo psikus” przerodził się w strach

Z pozoru niewinna zabawa w „cukierek albo psikus” w rejonie Bałut skończyła się dramatycznym odkryciem. Dzieci wróciły do domów z torbami pełnymi słodyczy, a wśród nich znalazły się cukierki z ukrytymi w środku metalowymi igłami.

O całej sytuacji poinformowała w mediach społecznościowych Aleksandra Radomska, znana stand-uperka i autorka projektu „Mam wątpliwość”.

„Dziś moja córka zbierała cukierki z koleżankami. I od kilku różnych osób na Bałutach w okolicach Marysińskiej dostała cukierki z igłami w środku. Sprawdźcie, proszę, słodycze waszych dzieci” – napisała przerażona matka.

Do wpisu dołączyła zdjęcie przeciętej czekoladki, w której wyraźnie widać cienką, błyszczącą igłę.

Fala strachu i ostrzeżeń

Post Radomskiej momentalnie obiegł internet. Rodzice z całej Polski zaczęli ostrzegać się nawzajem, by dokładnie sprawdzali halloweenowe łupy swoich pociech. W niektórych szkołach nauczyciele rozesłali oficjalne komunikaty, apelując o ostrożność.

Na Bałutach pojawiły się patrole policji. Funkcjonariusze zabezpieczyli słodycze i rozpoczęli śledztwo. – Każde takie znalezisko należy natychmiast zgłaszać, nie wolno samodzielnie szukać winnych – podkreślali śledczy.

Policja ustaliła sprawcę. Zaskakujące kulisy

Po kilku godzinach intensywnej pracy funkcjonariusze ustalili, kto włożył igły do słodyczy. Jak się okazało, za całym zdarzeniem stało… dziecko.

Małoletni sprawca potraktował całą sytuację jako „niewinny żart”, nie zdając sobie sprawy, jak ogromne niebezpieczeństwo stworzył.

Aleksandra Radomska odniosła się do nowych ustaleń, publikując kolejne oświadczenie:

„Proszę wszystkich o spokój. Nie szukajcie winnych, nie oceniajcie. Chciałam tylko ostrzec innych rodziców. Teraz najważniejsze jest, żeby to dziecko i jego rodzina nie zostały zranione przez hejt” – napisała.

Policja: takie zachowanie może skończyć się tragedią

Łódzcy funkcjonariusze przypomnieli, że nawet jeśli ktoś nie miał złych intencji, wkładanie ostrych przedmiotów do jedzenia to poważne zagrożenie. Mogło dojść do skaleczeń, krwawienia, a nawet połknięcia igły.

– W takich przypadkach reagujemy natychmiast. Będziemy prowadzić działania wychowawcze wobec sprawcy i jego opiekunów – przekazali policjanci.

Halloween – zabawa, która wymaga rozwagi

Historia z Łodzi to bolesna lekcja dla rodziców i dzieci. Pokazuje, że nawet najprostsza zabawa może zamienić się w niebezpieczne zdarzenie, jeśli zabraknie rozsądku.

Mimo wszystko, większość mieszkańców przyznaje, że nie chce rezygnować z Halloween, lecz podchodzi do niego z większą świadomością. Bo jak mówią – odrobina strachu może być zabawna, ale prawdziwe niebezpieczeństwo nigdy nie jest żartem.