Jednak, to był tylko start, a najtrudniejsze stało się już podczas ceremonii, rozżalona rodzina ciągle nie może w to uwierzyć, pragną zadośćuczynienia.
Pogrzeb całkiem nie odbył się tak, jak planowali. Rodzeństwo pragnęło tylko pochować ojca zgodnie z jego wolą, ale z tego momentu powstały trudności, a co więcej szokuje, spowodował ich sam ksiądz. Duchowny był przeciw postanowienia rodziny zmarłego, nawet próbował zmienić ich decyzje. Po czym odważył się na bardziej zaskakujące postępki.
Planowali pogrzeb ojca. Zaskakujące postępki księdza w które ciężko uwierzyć
O wstrząsającym wydarzeniu z Wińska na Dolnym Śląsku podaje tygodnik Fakt, który skontaktował się z rodziną odeszłego pana Zbigniewa Boronia. Ze słów, ten człowiek chorował na COVID-19, ale zmarł z powodu całkiem innej przyczyny. Wbrew, gdy rodzina zwróciła się do księdza w celu pogrzebu, ten zrezygnował włożenia ciała do trumny. Jego zdaniem przyczyną jest bezpieczeństwo innych osób i skierował rodzinę, by zwłoki zostały spalone.
- Tata nie życzyłby sobie tego. Dopięliśmy swego i postawiliśmy na tradycyjny pochówek. Ceremonia niestety zamieniła się w coś, na co najzwyczajniej w świecie sobie nie zasłużył – powiedziała dla Faktu pani Agata Boroń, córka zmarłego.
Duchownego najbardziej wstrząsnęła odmowa rodziny, co właśnie zauważyła pani Agata, msza odbyła się niedbale. Kościelny i jednocześnie szef zakładu pogrzebowego pominął kilka zdrowasiek, a sam ksiądz spóźnił się na ceremonię.
- Zaczęło się od niedbale odmówionego różańca, w którym kościelny, a przy okazji szef domu pogrzebowego, pominął kilka zdrowasiek. Poza tym ksiądz spóźnił się na mszę, a myślą przewodnią kazania było palenie zmarłych. Przytoczył historię św. Maksymiliana Kolbe, twierdząc, że jego ciało zostało spalone - powiedziała dla Faktu pani Agata.
Pomimo tego, zdradza 28-latka, trumny z ciałem w kościele w ogóle nie było, pracownicy, którzy zabierali z kaplicy wieńce, ubrani byli w "stroje ochronne jak z kosmosu". Jednak przy przewozie trumny na cmentarz już je zdjęli.

pixabay.com


Rodzina pragnie zadość uczynienia
Rodzinę zmarłego pana Zbigniewa wstrząsnęło, nawet przeraziło zachowanie duchownego i zakładu pogrzebowego. Postanowili jednak przekazać problem do prokuratury, ale zwrócili uwagę, nie zależy im o finansowej karze, jedynie o powagę dla taty. W tym czasie Fakt skontaktował się z księdzem, który odprawił mszę pogrzebową. Duchowny pojaśniał, że nie zamierzał się obrazić rodzinę, lecz musiał zachowywać bezpieczeństwo pracowników oraz zaproszonych na pogrzeb.
- Rozumiem ból rodziny i to, że po stracie bliskiego rządzą emocje, ale sytuacja była wyjątkowa. Jeśli kogoś uraziłem, to przepraszam. Musimy jednak przede wszystkim myśleć o zdrowiu żywych - powiedział dla Faktu ks. Czesław K.
Rzeczniczka wrocławskiego Sanepidu, Magdalena Odrowąż-Mieszkowska, w rozmowie z tygodnikiem jasne wytłumaczyła, że nawet, gdyby trumna znajdowała się w trakcie pogrzebu w kościele, nie jest możliwe zarażenie się COVID-19 od człowieka zmarłego, bo ten odszedł, a zakażenie odbywa się drogą oddechową.

Portal "Życie" pisał również: Jasnowidz Krzysztof Jackowski zdradził szczegóły swojej wizji dotyczącej najbliższej przyszłości. O co poszło