On miał 69 lat, ona 63 lata. Mieli troje dzieci, które dały im w sumie sześcioro wnucząt. Jesień ich życia przebiegała spokojnie, choć próg ich domu wciąż przekraczały jakieś maleńkie buciki wnucząt, które uwielbiały odwiedzać babcię i dziadka... To się jednak nagle skończyło...
Nagłe wyjazdy, niemiła niespodzianka
Mirek był emerytowanym strażakiem i często zapraszano go na wszelkie strażackie imprezy i uroczystości. Czasem zabierał Anielę ze sobą, a czasem wolała zostać w domu, gdyż grono mężczyzn wspominających stare czasy momentami było dla niej zbyt głośnie...
Nie przypuszczała jednak, że na wielu imprezach to nie było jedynie męskie, strażackie grono. Obchody dotyczące służb mundurowych nie dotyczą wyłącznie strażaków, ale też wojsko, policję, straż miejską...
Tam Mirek poznał 43-letnią Edwinę, która z jakiegoś powodu mocno interesowała się jego planami na wakacje, gustem dotyczącym samochodów, czy kobiecej urody... Widząc jego drogi zegarek, który otrzymał od Anieli na 39 rocznicę ślubu, niezwykłą papierośnicę, którą podarowała mu żona na 69 urodziny, czy elegancki, zabytkowy samochód, który otrzymali od wnuków z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego, 43-letnia żona strażnika miejskiego postanowiła zostawić męża i zabrać się za Mirka, a raczej za jego - jak mniemała - wielki majątek.
Na kolejne spotkania służb mundurowych Edwina przychodziła coraz chętniej, coraz śmielej ubrana, aż w końcu od tak zakończyła związek z mężem i uwiodła 69-letniego Mirka. Ten, cały w euforii, zachwycony piersiastą blondyną, postanowił stanąć w progu domu, oznajmić że odchodzi, spakować swoje rzeczy i odejść.
Jak postanowił, tak też zrobił, jednak sielanka nie potrwała nawet godziny, gdyż Edwinka widząc w jego rękach tylko dwie walizy, na plecach jeden plecak, a w bagażniku samochodu, który pierwszy raz widziała na oczy - małą stertę książek - wpadła w szał, bo nie tego się spodziewała, otwierając przed Mirkiem na oścież nie tylko drzwi własnego mieszkania...
Zraniona Aniela nie zdążyła nawet dojść do siebie po pierwszym szoku, gdy skruszony Mirek nadjechał pod dom, z dłonią odbitą na policzku... Pulsujący znak pozostawiony przez zawiedzioną kochankę od razu zwrócił uwagę Anieli... Gdy podszedł do niej z błagalnym spojrzeniem, zalana łzami spojrzała na spuchnięty policzek, pogładziła go delikatnie, po czym z impetem poprawiła z drugiej strony... - No... - Sapnęła dysząc... - Teraz jest równo... Idż do blondyny stary capie, to już nie jest twój dom...
Przez kolejnych kilka miesięcy próbował odebrać Anieli jak najwięcej podczas rozwodu, jednak jedyne, co zdołał jej zabrać, to ich wspólny zabytkowy samochód i meble, które kupili wspólnie... Nie obchodziło jej, dokąd z tymi meblami pójdzie... Oby jak najdalej od niej...
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Wielu mieszkańców wsi boi się o własne zdrowie i życie. Szkodniki opanowały gospodarstwa i mocno gryzą. Czy powracają właśnie biblijne plagi