Jak podaj portal "Goniec", odwiedzający jeden z cmentarzy w województwie lubelskim byli zaskoczeni nietypową usługą, z jakiej mogą tam skorzystać. Mowa o wypożyczalnie konewek, które mogą wykorzystać do podlania kwiatów na grobach bliskich. Konewki zabezpieczone są łańcuchem i wyposażone w mechanizm, jaki każdy z nas doskonale zna ze sklepów. Zdjęcia tego niecodziennego rozwiązania obiegły sieć.
Konewka na monetę
Instalacja z konwekami została zainstalowana na kilku cmentarzach w województwie lubelskim. Jej pomysłodawcą i właścicielem jest Zakład Wyrobów Betonowych Wojciech Tyrkacz. Nie jest to rozwiązanie nowe - inspiracją były nekropolie z krajów zachodu, gdzie narzędzia niezbędne do dbania o groby bliskich są ogólnodostępne.
Początkowo firma poprosiła kilka zarządców nekropolii o zgodę na umieszczenie na nich niezbędnych sprzętów, a gdy ją uzyskała, pojawiły się na niej ich produkty. Można było z nich swobodnie korzystać, niestety notorycznie dochodziło do kradzieży. Firma nie zamierzała się jednak poddać i wprowadziła zabezpieczenie w instalacji.
Konewki zostały zabezpieczone łańcuchem z zamocowanym na nim mechanizmem doskonale znanym z wózków sklepowych. Wystarczy włożyć do mechanizmu monetę by odpiąć konewkę i móc z niej swobodnie korzystać. Aby odzyskać monetę wystarczy przypiąć konewkę. Pomysłodawcy instalacji przyznają, że teraz kradzieże zdarzają się sporadycznie.
Wiele osób, które korzysta z tego rozwiązania ocenia je bardzo pozytywnie, pisząc, że to świetny pomysł. Dla wielu było ono sporym zaskoczeniem, do którego jednak szybko się przekonali.
Spotkaliście się już z podobnym rozwiązaniem na cmentarzu?
To też może cię zainteresować: Zaskakujące wyznanie Lecha Wałęsy w programie Kuby Wojewódzkiego. Jego żona raczej nie będzie z tego zadowolona
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Syn Krzysztofa Krawczyka postanowił przerwać milczenie. Pokazał w jakich warunkach mieszka i opowiedział o relacjach z ojcem
O tym się mówi: Szykuje się kolejny skandal w rodzinie królewskiej? Pojawił się nowy pretendent do brytyjskiego tronu. O co chodzi