Kiedy dowiedziałam się, że mój tata planuje ponownie się ożenić, byłam zaskoczona, ale próbowałam to zrozumieć. Stracił mamę kilka lat temu, a samotność, szczególnie w jego wieku, była czymś trudnym do zniesienia. Jednak to, co usłyszałam potem, sprawiło, że moje serce zatrzymało się na chwilę. Jego przyszła żona, Karolina, miała zaledwie 30 lat – była młodsza ode mnie o 15 lat.

„To jakiś żart, prawda?” – zapytałam go, kiedy powiedział mi o swoich planach. Ale jego twarz była spokojna, a oczy poważne. „Nie, Aniu. Kochamy się i chcemy spędzić razem resztę życia” – odpowiedział, jakby to było coś zupełnie normalnego.

„Kochacie się? Tato, ona mogłaby być twoją córką!” – wybuchnęłam. Ale on tylko wzruszył ramionami. „Nie rozumiesz. Karolina daje mi coś, czego nie czułem od lat – ciepło, młodość, energię. Czuję, że przy niej znów żyję.”

Nie mogłam w to uwierzyć. Mój ojciec, zawsze rozsądny, teraz zachowywał się jak nastolatek zakochany w pierwszej miłości. A Karolina? Spotkałam ją kilka razy. Była miła, może nawet za bardzo, ale w jej spojrzeniu było coś, co mnie niepokoiło – chłodna kalkulacja, jakby wiedziała, co robi.

Ślub odbył się kilka miesięcy później. Nie chciałam iść, ale ojciec błagał mnie, żebym przyszła. „To ważny dzień w moim życiu. Chcę, żebyś była ze mną” – powiedział. Nie miałam serca odmówić, choć czułam, że coś we mnie się łamie.

Na ceremonii patrzyłam, jak mój ojciec, siwowłosy i schorowany, trzyma za rękę młodą kobietę w białej sukni. Wyglądała jak modelka z katalogu – piękna, uśmiechnięta, ale jej spojrzenie pozostawało zimne. Kiedy podchodziła do mnie, żeby podziękować za obecność, jej słowa brzmiały pusto. „Cieszę się, że mogłam dołączyć do waszej rodziny” – powiedziała, ale nie mogłam uwierzyć w jej szczerość.

Po ślubie wszystko zaczęło się zmieniać. Karolina przejęła kontrolę nad domem i, co gorsza, nad życiem ojca. Decydowała o wszystkim – od tego, co jedzą, po to, kto może ich odwiedzać. Kiedy próbowałam porozmawiać z tatą, odpychał mnie. „Dlaczego nie możesz jej zaakceptować? To moja żona, Aniu. Nie musisz jej lubić, ale musisz ją szanować.”

Z czasem kontakty z ojcem stawały się coraz rzadsze. Każda rozmowa kończyła się kłótnią. „Karolina mówi, że próbujesz nas skłócić” – powiedział mi pewnego dnia. Byłam zszokowana. „Ja próbuję was skłócić? Tato, ona odciąga cię od twojej rodziny!” – krzyknęłam, ale on tylko westchnął. „Może po prostu nie chcesz, żebym był szczęśliwy.”

Niedługo potem dowiedziałam się, że tata przepisał na Karolinę większość swojego majątku. Byłam wściekła. „Ona cię wykorzystuje!” – powiedziałam mu, kiedy udało mi się z nim spotkać. Ale on tylko uśmiechnął się smutno. „Nawet jeśli masz rację, Aniu, to moje życie. Moje decyzje. Chcę spędzić resztę czasu, jaki mi pozostał, z kimś, kto mnie kocha.”

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czy rzeczywiście kochała go, czy była z nim dla pieniędzy? Czy naprawdę chciał być z nią, czy tylko bał się samotności? Nigdy nie dostałam odpowiedzi na te pytania. Kilka miesięcy później ojciec zmarł. Było to nagłe i niespodziewane. W dniu pogrzebu Karolina stała obok mnie, udając zrozpaczoną wdowę. Ale w jej oczach widziałam coś innego – triumf.

Dziś, patrząc wstecz, nie wiem, co było prawdą. Może ojciec naprawdę ją kochał. Może naprawdę dawała mu szczęście w ostatnich latach życia. Ale wiem jedno – w jego decyzjach było więcej strachu przed samotnością niż miłości. I choć próbowałam go ostrzec, nigdy nie zrozumiał, że jego wybory zniszczyły naszą relację.