Lekarze pracujący w szpitalu w Świętochłowicach nie otrzymali wynagrodzeń za październik i listopad. W desperacji postanowili napisać list do premiera, prosząc o interwencję. Zaległości dotyczą 300 medyków, a placówka tłumaczy się wstrzymaniem wypłat w ramach prowadzonego postępowania sanacyjnego.
Jak informuje portal TVN24.pl, lekarze w liście skierowanym do premiera Donalda Tuska piszą, że ich apele o pomoc spotkały się z milczeniem. Prezydent miasta nie odpowiada na ich prośby, a władze szpitala unikają konkretnych deklaracji.
„Nie otrzymaliśmy wypłaty za miesiące październik i listopad mimo upłynięcia czasu określonego w umowach” – napisali medycy.
Z relacji lekarzy wynika, że spotkanie z prezesem szpitala nie przyniosło rozwiązania sytuacji. Zaległości w wypłatach dotyczą pracowników zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, takich jak kontrakty czy umowy-zlecenia. W placówce zatrudnionych jest około 600 osób, z czego połowa pracuje na etatach i otrzymała swoje wynagrodzenia.
9 grudnia szpital w Świętochłowicach rozpoczął postępowanie sanacyjne, mające na celu poprawę sytuacji finansowej. Zarząd nad placówką przejął sąd gospodarczy, co pozwala na ochronę przed wierzycielami, ale jednocześnie uniemożliwia wypłatę wynagrodzeń części pracowników.
Dominika Maciejczyk, rzeczniczka placówki, tłumaczyła, że z „przyczyn formalnych” szpital nie może wypłacić wynagrodzeń współpracownikom zatrudnionym na umowach cywilnoprawnych.
Lekarze podkreślają, że brak wynagrodzeń utrudnia im codzienne funkcjonowanie i wykonywanie obowiązków zawodowych. Ich zdaniem sytuacja jest nie do przyjęcia, a brak dialogu z władzami szpitala i miasta pogłębia poczucie frustracji.
Kryzys w Świętochłowicach jest kolejnym przykładem trudnej sytuacji polskiej służby zdrowia, gdzie problemy finansowe placówek coraz częściej odbijają się na pracownikach. Czy apel lekarzy znajdzie odpowiedź i przyniesie poprawę sytuacji? Na ten moment ich los pozostaje niepewny, a spór wciąż trwa.