Był ciepły, wiosenny poranek, kiedy założyłam swoje sportowe buty i wyszłam na dwór z matą do ćwiczeń pod pachą. Postanowiłam, że nie pozwolę sobie na dalsze zaniedbywanie zdrowia. Po latach siedzenia w domu, oglądania seriali i przesiadywania w kuchni, czułam, że moje ciało domaga się ruchu. Wiedziałam, że muszę coś zmienić.


Ustawiłam matę w ogrodzie, włączyłam spokojną muzykę i zaczęłam rozciąganie. Słońce ogrzewało moją twarz, a delikatny wiatr rozwiewał włosy. Czułam się wolna, lekka – jakby wreszcie znalazłam coś, co robię tylko dla siebie.


Ale ta chwila nie trwała długo. Zza płotu usłyszałam głos mojej sąsiadki, pani Teresy.


– Aniu, co ty tam robisz? – zapytała z wyraźnym rozbawieniem w głosie. – Nie za późno na takie wygibasy?


Zamarłam na chwilę, a potem spojrzałam na nią z uśmiechem.


– Chcę zadbać o swoje zdrowie. Myślę, że nigdy nie jest za późno, prawda? – odpowiedziałam, próbując zachować spokój.


Ale Teresa tylko pokręciła głową.


– Oj, daj spokój. Masz swoje lata. Powinnaś raczej odpoczywać, a nie udawać nastolatkę. Jeszcze się połamiesz, a potem kto ci pomoże?


Jej słowa ugodziły mnie głęboko. Czy naprawdę tak wyglądałam w oczach innych? Jak ktoś, kto jest już „za stary” na marzenia, pasje, na cokolwiek więcej niż oglądanie telewizji?

Próbowałam wzruszyć ramionami i wrócić do ćwiczeń, ale jej słowa wracały do mnie jak echo.


Wieczorem, siedząc przy kolacji, nie mogłam wyrzucić tej rozmowy z głowy. Czy Teresa miała rację? Czy faktycznie powinnam pogodzić się z upływającym czasem i przestać próbować czegoś nowego? Ale potem przypomniałam sobie, dlaczego w ogóle zaczęłam ćwiczyć.


Kilka miesięcy wcześniej moja lekarka powiedziała mi coś, co mną wstrząsnęło:


– Aniu, musisz zadbać o siebie. Nadciśnienie, podwyższony cukier, problemy ze stawami – to wszystko może się pogorszyć, jeśli nie zaczniesz się ruszać.


Poczułam wtedy, jakby ktoś postawił przede mną wybór – zdrowie albo bierność. I wybrałam zdrowie.


Następnego dnia znów wyszłam na dwór z matą. Tym razem Teresa również była w ogrodzie, ale postanowiłam ją zignorować. Rozłożyłam matę, włączyłam muzykę i zaczęłam ćwiczyć. Czułam na sobie jej spojrzenie, ale nie poddałam się. Po kilkunastu minutach Teresa odezwała się znów:


– Naprawdę myślisz, że to coś da?


Odwróciłam się i spojrzałam na nią stanowczo.


– Tak, Tereso, myślę, że to coś da. Może nie zmienię świata, ale mogę zmienić swoje życie. Zdrowie nie ma wieku. I nie zamierzam czekać, aż będzie za późno.


Ku mojemu zaskoczeniu sąsiadka milczała. Patrzyła na mnie przez chwilę, a potem odwróciła się i poszła do domu.


Tego wieczoru, gdy wychodziłam na spacer, zauważyłam Teresę stojącą na swoim podwórku. W rękach trzymała małe hantle, a na twarzy miała zawstydzony uśmiech.


– Może masz rację, Aniu – powiedziała nieśmiało. – Może i ja spróbuję.


Uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam, że zrobiłam coś więcej niż tylko zadbanie o siebie. Pokazałam, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Bo zdrowie naprawdę nie ma wieku – ma tylko decyzje, które podejmujemy każdego dnia.