Nigdy nie przypuszczałam, że moja własna córka może mnie tak zranić. Agnieszka była dla mnie wszystkim. Wychowywałam ją sama, po tym jak jej ojciec odszedł, kiedy miała zaledwie pięć lat. Zawsze starałam się być dla niej zarówno matką, jak i ojcem – wspierać ją w każdej decyzji, pocieszać w trudnych chwilach, być przy niej, gdy świat zdawał się walić.
Kiedy poznała Kamila, cieszyłam się jej szczęściem. Widziałam, jak rozkwita, jak zakochuje się po uszy. Był przystojny, pewny siebie, miał dobrą pracę. Ale z czasem zauważyłam coś, co mnie niepokoiło – Kamil miał w sobie coś chłodnego, kontrolującego. Zawsze musiało być po jego myśli, a Agnieszka coraz częściej dostosowywała swoje życie do jego oczekiwań.
– „Mamo, Kamil uważa, że powinnam zmienić pracę, bo moja obecna nie pasuje do naszego wspólnego planu,” powiedziała kiedyś, próbując się usprawiedliwić. Próbowałam z nią rozmawiać, ale każda moja uwaga była odbierana jako atak.
Z czasem nasz kontakt stawał się coraz rzadszy. Agnieszka rzadziej dzwoniła, a gdy już to robiła, rozmowy były krótkie i zdawkowe. Czułam, że oddala się ode mnie, ale nigdy nie przypuszczałam, że sprawy przybiorą taki obrót.
Pewnego dnia, podczas jednej z rzadkich wizyt, Agnieszka usiadła naprzeciw mnie, unikając mojego wzroku.
– „Mamo, muszę ci coś powiedzieć,” zaczęła, bawiąc się nerwowo pierścionkiem zaręczynowym. „Wiesz, że za kilka miesięcy bierzemy z Kamilem ślub.”
– „Oczywiście, kochanie,” odpowiedziałam z uśmiechem. „Nie mogę się doczekać tego dnia.”
Jej twarz stężała. Wzięła głęboki oddech.
– „Mamo, ja… muszę być szczera. Kamil uważa, że twoja obecność na ślubie nie jest dobrym pomysłem.”
Poczułam, jak świat wiruje. Czy dobrze usłyszałam? Nie jestem zaproszona na ślub mojej własnej córki?
– „Co ty mówisz, Agnieszko?” zapytałam, nie wierząc własnym uszom. „Dlaczego Kamil miałby tak uważać?”
– „Mamo, on myśli, że… że nie pasujesz do naszego życia. Że twoje uwagi, twoje spojrzenie na nasz związek, są zbyt krytyczne. Nie chce, żebyś psuła ten dzień.”
Każde jej słowo było jak nóż wbity prosto w moje serce. Próbowałam zachować spokój, ale łzy zaczęły napływać mi do oczu.
– „A ty, Agnieszko?” zapytałam drżącym głosem. „Co ty o tym myślisz? Czy naprawdę uważasz, że nie powinnam tam być?”
Spojrzała na mnie, ale jej oczy były pełne wstydu i niepewności.
– „Mamo, proszę, zrozum. To jest nasz dzień. Nie chcę kłótni ani napięć. Kamil mówi, że to najlepsze rozwiązanie.”
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam, jakby wszystko, co dla niej zrobiłam, wszystkie lata poświęceń, miłości i wsparcia, zostały zepchnięte na bok, jakby nie miały żadnego znaczenia.
Od tamtej rozmowy minęło kilka tygodni. Ślub zbliża się wielkimi krokami, a ja siedzę w pustym domu, próbując zrozumieć, gdzie popełniłam błąd. Czy kochałam ją za bardzo? Czy próbowałam zbyt mocno ją chronić, a teraz płacę za to cenę?
Każdego dnia zastanawiam się, czy Agnieszka kiedyś zrozumie, jak bardzo mnie zraniła. Czy kiedykolwiek zadzwoni, by powiedzieć: „Mamo, potrzebuję cię. Przepraszam.” Ale póki co, zostaje mi tylko ból i cisza, która zdaje się wypełniać każdy zakamarek mojego życia.