Dorastałam, nie wiedząc, jak to jest mieć ojca. W moim życiu zawsze była tylko mama, która każdego dnia walczyła o nasz byt, rezygnując z własnych marzeń i przyjemności. Często zastanawiałam się, kim był mój ojciec, ale mama unikała odpowiedzi, a każde pytanie o niego tylko sprawiało jej ból. W końcu przestałam pytać. W mojej wyobraźni ojciec był cieniem – kimś, kto po prostu nie chciał być częścią mojego życia.
Dzieciństwo mijało, a ja uczyłam się, że nie potrzebuję ojca, by być szczęśliwa. Miałam wspaniałą mamę, a ona robiła wszystko, by wynagrodzić mi tę pustkę. Przysięgłam sobie, że jeśli kiedyś go spotkam, pokażę mu, że mimo jego nieobecności poradziłam sobie doskonale.
Aż pewnego dnia otrzymałam wiadomość. Telefon od nieznanego numeru. Odrzuciłam połączenie, ale osoba ta była uparta. W końcu, po kolejnym telefonie, odebrałam.
– „Cześć, to ja… twój tata,” usłyszałam słowa, które sprawiły, że serce zamarło mi w piersi.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Mój ojciec, którego nigdy wcześniej nie widziałam, odezwał się po tylu latach, jakby nic się nie stało. Chciałam natychmiast się rozłączyć, ale coś powstrzymało mnie. W końcu odważyłam się zapytać:
– „Czego chcesz?”
W jego głosie słychać było zakłopotanie, jakby nie wiedział, co odpowiedzieć.
– „Wiem, że nigdy mnie przy tobie nie było, ale teraz… teraz naprawdę potrzebuję pomocy. Życie nie potoczyło się tak, jak chciałem, i jestem w trudnej sytuacji. Myślałem, że może… mogłabyś mi pomóc, pożyczyć trochę pieniędzy.”
Poczułam, jak ogarnia mnie gniew. Po tylu latach ciszy, po wszystkim, co mama przeszła, by zapewnić mi godne życie, on teraz miał czelność prosić mnie o pomoc? Zatrzymałam się na chwilę, zbierając myśli.
– „Gdzie byłeś, kiedy ja cię potrzebowałam? Gdzie byłeś, gdy mama pracowała dniami i nocami, by nas utrzymać? Myślisz, że po prostu pojawisz się w moim życiu i wyciągniesz rękę po pieniądze?” – wykrztusiłam, a w moim głosie było więcej bólu, niż chciałam okazać.
Po drugiej stronie zapanowała cisza. W końcu usłyszałam, jak wypuszcza ciężko powietrze.
– „Wiem, że zawiodłem. Że byłem okropnym ojcem, a właściwie żadnym ojcem. Wiem, że nie zasługuję na twoją pomoc, ale jestem sam. Potrzebuję cię…”
Słysząc jego słowa, poczułam mieszankę współczucia i odrazy. Był sam, pozbawiony wsparcia, dokładnie tak, jak zostawił mnie i mamę wiele lat temu. Część mnie chciała mu pomóc, wyciągnąć rękę, jak człowiek człowiekowi. Ale druga część – ta, która dorastała z poczuciem odrzucenia i gniewu – nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
– „To nie jest mój problem,” odpowiedziałam chłodno, choć w środku czułam się, jakbym walczyła z samą sobą. „Może znajdź kogoś innego, kto ci pomoże. Ja cię nie znam, a ty nigdy nie byłeś częścią mojego życia.”
Rozłączyłam się, zostawiając go w tej samej samotności, w której ja żyłam przez wszystkie te lata. Jednak długo nie mogłam pozbyć się ciężaru, który pozostał we mnie po tej rozmowie.