Dlaczego nikt nie może pozmywać, kiedy ja jestem w pracy?

Jednocześnie mieszkamy tylko z synem, a kiedy po pracy wchodzę do kuchni, wydaje się, że w domu mieszka co najmniej pięć osób.

Czasami żartuję, że to nasi goście przyszli do nas i zostawili tyle naczyń. Ale mam już tego dość.

Oczywiste jest, że młody, rosnący organizm potrzebuje cały czas czegoś do jedzenia. Ale po co marnować tyle czystych naczyń?

Próbowałam nauczyć go brać serwetki i jednorazowe naczynia zamiast talerzy, ale było coraz gorzej. Teraz to nie były tylko talerze, wokół było mnóstwo śmieci.

Mój syn jest przyzwyczajony do tego, że po powrocie z pracy wszystko zmywam. Ale w pracy jestem już bardzo zmęczona.

Pracuję jako asystent nauczyciela w przedszkolu, więc mam wystarczająco dużo brudnych naczyń w pracy.

Naczynia po śniadaniu, południu, obiedzie i po spaniu. Do tego dochodzą garnki, zlewy, podłogi!

Szczególnie dużo sprzątania jest zimą. A tu w domu czekają nie tylko podłogi, ale i morze naczyń.

A mój syn nie współczuje swojej mamie. Myślę, że uważa to za słuszne. Zdaję sobie sprawę, że to jeszcze nastolatek. W tym wieku każdy jest trochę samolubny. Ale jestem zmęczona.

Pewnego dnia wróciłam do domu z pracy. To był długi dzień. Kilkoro dzieci było marudnych przez cały dzień, przygotowywały się do wakacji, musiałam iść z każdym dzieckiem do nauczyciela muzyki przed ciszą i po niej.

Zbliżała się też kontrola, trzeba było posprzątać wszystkie kąty. Byłam zła i zmęczona. Chciałam nalać sobie kawę. Nie widziałam ani jednego czystego kubka. Dopiero co je wczoraj umyłam.

Wstałam, krzyknęłam do syna. Pokazałam mu zlew z naczyniami, wszystko wokół zlewu. Dałam mu porządną reprymendę.

- Leszek, wiesz, że ja też zmywam naczynia w pracy przez cały dzień! Zlituj się nade mną, proszę! No właśnie!

Ile razy ci mówiłam, że jestem zmęczona... Od teraz będziemy to robić tak. Każdy będzie zmywał naczynia za siebie.

I zaczęliśmy to robić codziennie. Oczywiście zdarzało się, że coś zostawało w zlewie. Ale zazwyczaj przychodziłam po pracy i zastawałam go czystym, bez ani jednego kubka czy talerza.

Co prawda, nie wszystkie naczynia były idealnie czyste, ale mój syn nauczył się je myć. A to już dobra rzecz. Więc metoda zadziałała!