Jestem osobą, która kocha życie, ludzi i naturę, oddając siebie… Jak cienka jest granica między „nigdy bym tego nie zrobiła” a rzeczywistością, która zmusiła mnie do przekroczenia tej właśnie granicy. Jestem osobą, która kocha życie, ludzi i naturę, oddając się całkowicie mojej rodzinie.

Tak się złożyło, że nie mam rodziców, wychowywała mnie babcia ze strony ojca. Moja babcia była zawsze żywa, prowadziła gospodarstwo do osiemdziesiątki, nie widziała swojego życia bez krowy i świeżego mleka. Uwielbiałam patrzeć, jak opiekuje się swoimi zwierzętami, z jaką czułością i oddaniem reagują na nią.

Gdy już dojrzałam, musiałam zostawić babcię samą w wiosce i wyjechać na studia do miasta, choć stawiałam opór, ale nalegała ... mówią, że bez edukacji nie ma przyszłości, a ona sobie radzi beze mnie. I pojechałam na podbój Warszawy. Kiedy studiowałam na uczelni, było trochę łatwiej przyjechać, potem na wakacje, potem w weekendy.

Później, kiedy już pracowałam, moja babcia mnie wspierała i brałam mieszkanie na kredyt hipoteczny, czasem musiałam pracować siedem dni w tygodniu. Miałam dobrą opinię wśród szefów. Rzadko przychodziłam do mojej babci, pomagałam we wszystkim i opowiadałam jej o swoim miejskim życiu, oddzwoniłam i rozmawiałyśmy przez telefon. Ale któregoś dnia, jak grom z jasnego nieba, zadzwonił telefon, zadzwoniła do mnie koleżanka mojej babci, krzyknęła coś do telefonu, zrozumiałam tylko jedno, coś się stało mojej babci.

Powiedziawszy wszystko szefowi, udałam się do wioski. - Miała udar, wyjaśniła mi Anna, przyjaciółka mojej babci. Od tamtej pory z mojej mobilnej, pełnej życia babci pozostawało coraz mniej. Spieszyłam się między pracą a babcią, na szczęście pozostała tylko godzina, ale nadal nie wysypiałam się i od tego spałam w biegu. Zabranie babci do Warszawy też nie wchodziło w grę, mieszkanie jest na piątym piętrze, bałam się balkonu.

Musiałam jechać. Moja praca, choć ciężka, ale dobrze płatna, nie chciałam zatrudniać pielęgniarki, czytałam o nich ... Krowy i wszystkie inne zwierzęta trzeba było sprzedać, nie było komu się nimi opiekować. Moja babcia zaczęła gasnąć, najwyraźniej wiek również miał duży wpływ. Zacząłem zauważać, że moja babcia zaczęła zapominać o zamknięciu przepustnicy w piekarniku, wyłączeniu czajnika. Ile straciłam nerwów, ile uroniłam łez. Przecież wszystko doskonale zrozumiałam, pewnego dnia zostanę sama. Był taki przypadek, kiedy wieczorem zasnęłam i obudziłam się z dzikich krzyków mojej babci. - Pali się! Mój syn się pali! Pomocy! Zerwałam się, wpadłam do jej pokoju, a jej telewizor był włączony, dom był na ekranie. Potem długo musiałam ją i siebie uspokoić.

Potem nasze życie stopniowo zaczęło zamieniać się w piekło. Moja babcia nie pamiętała, kim jestem, w nocy krzyczała, że ​​ją zabijają, że jestem złodziejem, żeby ją okraść. Sąsiad przez ścianę bał się, że dopóki ja tam nie będę, moja babcia spali dom z sąsiadami. Musiałam dodatkowo zapłacić za sąsiadkę, która przychodziła sprawdzić i zadzwonić do mnie, na wypadek nagłej potrzeby. Anna, przyjaciółka mojej babci, nie zawsze mogła się mną opiekować, kiedy mnie nie było.

Byłam wyczerpana, wieczorami po prostu opadałam z nóg, nie mogłam rzucić pracy, nie mogłam też stracić mieszkania. W nocy drżałam z każdego szelestu, ponieważ moja babcia mogła wyjść z domu, a nawet wejść do lasu, była taka sytuacja, kiedy ją złapałam, a ona krzyczała, że ​​chce iść do domu i poszła tam (do lasu). Krzyki w nocy stały się stałą obecnością, babcia wzywała zmarłego syna i męża, rozmawiała z nimi.

Rzucała pieluchy z całą zawartością w sufit, smarowała się od stóp do głów, ścianę i podłogę, śmiała się i płakała, waliła głową w podłogę. I nie wierzyłam, szlochając, że to wszystko się z nami dzieje. Pielęgniarka karetki, bardzo dobra kobieta, pierwszego dnia wyjechała z wakacji, przyjechała do nas, spojrzała na mnie ze współczuciem, podała mi numer telefonu i adres domu opieki. Na początku odmówiłam, ale powiedziała, że ​​ma tam swojego ojca.

Obiecałam, że pomyślę o tym, ale sama uważałam to za zdradę. W nocy obudziłam się z ryku, podbiegłam do babci w pokoju, zobaczyłam, że stłukła lustro w kredensie i czołgała się po fragmentach szkła. To była kropla przepełniająca czarę goryczy, zaczęłam szukać w internecie recenzji o pensjonacie. Ku mojemu zdziwieniu recenzje były bardzo dobre, napisane przez krewnych osób tam przebywających, pracowników, a nawet samych starszych. W pensjonacie można chwilę odpocząć lub zamieszkać.

Postanowiłam, że najpierw spróbujemy, a potem zobaczymy. Przyjechałyśmy do pensjonatu dwa dni później, przywitano nas bardzo przyjaźnie. Zostałam oprowadzona przez wszystkie pokoje, jadalnię, do pokoju wypoczynkowego. Byłam bardzo zadowolona, że tak powiem, pod wrażeniem. Do babci zaproszono terapeutę, neurologa i przepisano niezbędne leczenie. Z biegiem czasu agresja zniknęła, a moja babcia stała się taka sama jak poprzednio, chociaż nie zawsze mnie rozpoznawała, ale cieszyłam się, że jej pomogli.

Choć bardzo ją kochałam, nie mogłam przeprowadzić odpowiedniego leczenia i opieki. W pokoju mieszkają jeszcze dwie babcie, są bardzo towarzyskimi, kochanymi kobietami. Kiedy przychodzę odwiedzić babcię, jestem po prostu szczęśliwa, zawsze się uśmiecha, z czystymi włosami. Zdałam sobie sprawę, że postąpiłam słusznie, oddając babcię w bezpieczne, dobre ręce.

Opiekują się babcią przez całe dwadzieścia cztery godziny, wykonują wszystkie niezbędne procedury, bawią. I zauważyłam, że babcia miała nawet przyjaciela. Minęło już półtora roku odkąd moja babcia mieszka w pensjonacie i jestem dla o nią spokojna, ale tęsknię za nią, ale rozumiem, że jest już bardzo stara i tam jest jej lepiej. „Ciepłe rozmowy” okazały się naprawdę ciepłe, chciałabym wyrazić wdzięczność naszym dziadkom, tatusiom i mamom.

Osoby, które nie znalazły się w takiej sytuacji, nie mogą sobie nawet wyobrazić, jak trudne i przerażające jest to, aby zobaczyć, jak dręczona jest ukochana osoba, po prostu nie zrozumieją mojego wołania z serca. Zawsze mamy możliwość odwiedzenia naszych bliskich i znajomych, a nawet w związku z pandemią zawsze byliśmy w kontakcie z naszymi bliskimi, komunikowaliśmy się za pomocą komunikacji wideo, w każdej chwili możemy skontaktować się z lekarzami, bo babci nie zostawiliśmy, a zapewniliśmy godne życie jej i sobie.

Zobacz także: Odeszła Ewa Wawrzoń. Fani nadal są zachwyceni jej miłością z Januszem Bukowskim. Historia ich relacji wzrusza do łez

Może cię zainteresować: Patrycja Sołtysik ogłosiła wieści, na które czekali fani. Pokonała chorobę, która zdominowała służbę zdrowia

Pisaliśmy również o: Niezwykła wycieczka do sklepu. Chłopiec i jego pies rozczulili wszystkich internautów. Dziecko zrobiło coś niespodziewanego