W poniedziałek, 28 lipca 2025 roku, w warszawskim Kościele św. Karola Boromeusza odbyła się uroczystość pogrzebowa Joanny Kołaczkowskiej — wybitnej artystki kabaretowej, której humor i inteligencja przez lata rozjaśniały codzienność tysięcy Polaków. Pogrzeb miał charakter głęboko osobisty, pozbawiony zbędnego patosu, dokładnie tak, jak życzyła sobie tego sama zmarła.

W ostatniej drodze towarzyszyli jej rodzina, przyjaciele z kabaretu Hrabi, fani, ludzie kultury i mediów. Nabożeństwo poprowadził franciszkanin ojciec Lech Dorobczyński – przyjaciel Joanny, który wielokrotnie podkreślał jej wrażliwość i duchową głębię. — Asia nie chciała pompy. Chciała, żebyśmy się spotkali, wspomnieli ją z miłością, bez zbędnego ciężaru. To nie koniec, tylko początek nowego życia – mówił kaznodzieja.

Wyjątkowym momentem była bezpośrednia wypowiedź duchownego skierowana do Agnieszki – siostry Joanny. Przywołano fragment Ewangelii: „Nikt nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”, który miał podkreślić, że życie artystki było misją – nie tylko źródłem śmiechu, ale także ważną lekcją o człowieczeństwie. — Joanna pokazała, że śmiech i prawda mogą iść razem. I że nawet w cieniu można znaleźć światło – podkreślił duchowny, wywołując łzy u wielu uczestników ceremonii.

Joanna Kołaczkowska to postać nie do podrobienia. Przez lata współtworzyła kultowy Kabaret Hrabi i wcześniej Potem. Jej sceniczna charyzma, poczucie absurdu i błyskotliwość zyskały status legendy. Choć specjalizowała się w komedii, nie uciekała od tematów trudnych i egzystencjalnych – właśnie to czyniło ją wyjątkową.

W ostatnich miesiącach życia zmagała się z glejakiem – agresywnym nowotworem mózgu. Chorobę znosiła z godnością i dystansem. Zmarła 17 lipca 2025 roku w wieku 59 lat. Pozostawiła po sobie nie tylko wspomnienia pełne śmiechu, ale i głęboki ślad w sercach ludzi, którzy dostrzegli w niej coś więcej niż artystkę – człowieka pełnego światła.

Dzisiejsze pożegnanie było nie tylko ceremonią pogrzebową, lecz także symbolicznym ukoronowaniem życia pełnego sensu. Joanny Kołaczkowskiej nie ma już wśród nas, ale jej słowa, sceniczne kreacje i duchowa obecność pozostaną z nami na zawsze.