Choć piątkowa konferencja prasowa Szymona Hołowni miała dotyczyć poważnych tematów – w tym zapowiadanej rekonstrukcji rządu i przyszłości Polski 2050 w koalicji – to uwagę mediów i opinii publicznej przykuł niespodziewany incydent. Podczas wystąpienia marszałka Sejmu doszło do zaskakującego zakłócenia, które błyskawicznie stało się tematem numer jeden w mediach społecznościowych.

Lider Polski 2050 nie unikał konkretnych deklaracji. W swoim wystąpieniu otwarcie przyznał, że jego ugrupowanie zamierza zawalczyć o większą rolę w Radzie Ministrów. Wskazał przy tym, że naturalną kandydatką na stanowisko wicepremiera byłaby obecna minister funduszy i polityki regionalnej, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

– Myślę, że pani minister byłaby bardzo dobrą kandydatką na wicepremiera. Jeżeli otworzy się możliwość takiej dyskusji, to ja będę o nią walczył – powiedział Hołownia.

Jednocześnie rozwiał spekulacje dotyczące własnych planów politycznych. Pytany, czy sam widzi się w rządzie, odparł krótko: „Nie wybieram się do rządu”. Dodał również, że jeśli umowa koalicyjna nie ulegnie zmianie, Sejm będzie musiał wybrać nowego marszałka.

To, co wydarzyło się chwilę później, mogłoby z powodzeniem znaleźć się w scenariuszu serialu politycznego. W trakcie trwania konferencji do mikrofonu zbliżył się mężczyzna, który po angielsku zawołał w stronę marszałka:

– Brawo! Mój przyjaciel! Jesteś najlepszym człowiekiem na świecie!

Hołownia zareagował szybko i z humorem:

– Nie, nie jestem. Ty jesteś! Pozwól mi być drugą najlepszą osobą. Dziękuję bardzo.

Sytuacja mogłaby zakończyć się sympatycznym żartem, ale mężczyzna nie ustępował – próbował kontynuować swoje wystąpienie, co wyraźnie zaczęło przeszkadzać organizatorom wydarzenia i dziennikarzom.

Wtedy Hołownia przeszedł do bardziej stanowczej reakcji:

– To zabawne, że to nie jest twoja konferencja, tylko jednego z najlepszych ministrów w tym rządzie. Później, bo teraz jesteśmy zajęci.

Zaskoczony gość błyskawicznie zmienił ton, rzucając: „Jednak ci nie ufam!”. Marszałek, nie tracąc zimnej krwi, skwitował: „Przyszedł elektorat i wypowiedział się w języku obcym.”

Choć incydent może się wydawać błahy, dla wielu komentatorów stanowi on symboliczny przykład współczesnych wyzwań polityków – konieczność reagowania „na żywo” na nieprzewidziane sytuacje, także te budzące emocje i dezorientację.

Dla Hołowni to jednak także moment, który pokazał jego sprawność w komunikacji, zarówno werbalnej, jak i sytuacyjnej. I choć „elektorat przemówił” w języku angielskim, to przesłanie konferencji pozostało jasne: Polska 2050 chce mieć silniejszy głos w koalicji rządzącej, a rozmowy o nowym układzie władzy już trwają.