To historia, która przez dobę poruszała serca Polaków i paraliżowała całe województwo opolskie. Chociaż Patrycji nic się nie stało fizycznie, to pytania o to, jak doszło do jej zniknięcia, kto jej towarzyszył i co działo się przez te kilkanaście godzin, wciąż pozostają bez odpowiedzi.
We wtorek 13 maja Patrycja odwiedziła swoich dziadków. Po wizycie – jak co dzień – powinna wrócić do rodzinnego domu. Nie wróciła. Jej zniknięcie zgłoszono po południu. Rodzina i sąsiedzi zaczęli szukać na własną rękę. Mimo wysiłków nie udało się jej odnaleźć, a z każdą godziną rosło poczucie zagrożenia. Policja wszczęła procedurę Child Alert. Zdjęcie dziewczynki i komunikat o jej zaginięciu trafiły do milionów osób w Polsce.
Przełom nastąpił nad ranem 15 maja. Dziewczynka została odnaleziona w mieszkaniu 24-letniego Karola B. w Żorach. Była tam od czasu zaginięcia. Około godziny 4:00 funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę w miejscu pracy – godzinę później weszli do jego mieszkania, gdzie znaleźli Patrycję. Jak podkreślają śledczy, była cała i zdrowa, choć wiele wskazuje na to, że sprawa ma drugie dno.
Karol B. do tej pory nie miał konfliktów z prawem. Mieszkał sam – jego matka i brat wyjechali do Niemiec. Pracował w lokalnej fabryce. Sąsiedzi mówią, że rzadko z kimś rozmawiał, był "skryty, zamknięty w sobie". Niektórzy przyznali, że dopiero po interwencji policji dowiedzieli się, że mężczyzna miał kontakt z dzieckiem.
– Zawsze był taki cichy, ale jak zobaczyliśmy go ostatnio z reklamówką jedzenia, to coś nam nie pasowało. Rano, z McDonalda… – opowiadają sąsiedzi.
Mieszkanie, w którym odnaleziono dziewczynkę, znajduje się na ostatnim piętrze bloku. Karol B. miał do dyspozycji pełną prywatność. Patrycja była w środku sama z nim przez ponad dobę. Co działo się w tym czasie? Czy dziewczynka poszła tam z własnej woli? Jak się poznali? Czy było to porwanie, czy coś, co dopiero z biegiem śledztwa zostanie nazwane odpowiednimi słowami?
Śledczy ostrożnie dobierają słowa. Dziewczynka jest teraz pod opieką specjalistów i psychologa. Jej przesłuchanie odbędzie się w warunkach, które mają na celu jak najmniejsze obciążenie emocjonalne – z udziałem sędziego i biegłego psychologa.
To, co wyróżnia ten przypadek, to ogromne zaangażowanie społeczne. Mieszkańcy Dziewkowic, Strzelec Opolskich i wielu okolicznych miejscowości aktywnie włączyli się w poszukiwania. Działało ponad 50 osób z lokalnej społeczności – na własną rękę przeszukiwali lasy, pola, nieczynne obiekty. Takie postawy pokazują, że w sytuacji kryzysu potrafimy być solidarni.
24-letni Karol B. pozostaje w areszcie. Prokuratura zapowiada, że mężczyzna zostanie przesłuchany. Od tego, co ustalą śledczy, zależy, jakie zarzuty mu zostaną postawione. Może to być bezprawne pozbawienie wolności, uprowadzenie osoby nieletniej, a także – jeśli okaże się, że dziewczynka była w jakikolwiek sposób krzywdzona – zarzuty o charakterze karnym znacznie poważniejsze.
Choć finał tej historii jest szczęśliwy – Patrycja wróciła do rodziny – to dla dziewczynki może to być początek długiej drogi do odzyskania poczucia bezpieczeństwa. Rodzina będzie potrzebować wsparcia psychologicznego i pedagogicznego, a społeczność – czujności i empatii.
To także moment, by jeszcze raz przypomnieć, jak ważne są szybka reakcja, uważność dorosłych i sprawne działanie służb. Bo w takich sytuacjach każda minuta jest bezcenna.