Przez całe życie pozostawał osobą wycofaną, unikającą mediów i rozgłosu. Mieszkał samotnie w Toruniu, z dala od rodzinnego Gdańska. Jego odejście – choć nie było nagłe w sensie klinicznym – poruszyło opinię publiczną. Zmarł w samotności, pozostawiając czwórkę dzieci.

Od wielu lat zmagał się z chorobą alkoholową, która – jak podkreślano w medialnych przekazach – była efektem nie tylko osobistych problemów, lecz także ciężaru, jaki niosło ze sobą sławne nazwisko. To nie pierwsza tragedia w rodzinie Wałęsów – w 2017 roku zmarł inny syn byłej prezydenckiej pary, Przemysław, który również zmagał się z poważnymi schorzeniami i uzależnieniem.

Lech Wałęsa odniósł się do śmierci Sławomira w mediach społecznościowych, pisząc:


„To moja sprawa. Rachunek za całkowite oddanie się walce o wolność Polski muszę zapłacić.”


Słowa te – proste, a jednocześnie niezwykle poruszające – stanowią osobiste świadectwo bólu ojca, który przez dekady był symbolem narodowej walki o wolność, lecz dziś doświadcza cichego dramatu w wymiarze prywatnym.

Były prezydent nie unika również refleksji nad konsekwencjami swojego życia publicznego. W odpowiedzi na jeden z krytycznych komentarzy w mediach społecznościowych napisał:


„Synowie moi zmarli przez takich, jak ty, którzy ubliżali ojcu. Byli słabsi psychicznie, nie wytrzymywali tak nikczemnych, bezpodstawnych wrednych ataków, załamując się, łapali za kieliszek.”


W tych słowach wybrzmiewa nie tylko ból, ale także rozpacz i poczucie niesprawiedliwości, jakie często towarzyszy osobom publicznym, zmagającym się z presją społeczną i medialną.

Sławomir Wałęsa – choć w oczach opinii publicznej często pozostawał jedynie „synem Lecha” – był osobą z własną historią, doświadczeniami i emocjami. Trudności, z jakimi się zmagał, nie powinny przesłaniać faktu, że był przede wszystkim człowiekiem. Jego odejście, choć ciche, stanowi poruszające przypomnienie o cenie, jaką niekiedy płacą bliscy wielkich postaci historycznych.

Rodzinie zmarłego należy się dziś szacunek i cisza. A jemu samemu – pamięć nie jako postaci z przypisu, lecz jako osoby, której historia również zasługuje na wysłuchanie.

To też może cię zainteresować:
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: