Teraz mają trzyletnią córeczkę i żyją w mieszkaniu, które odziedziczył jej mąż.
Mieszkanie jest dobrze wyremontowane, mąż zarabia pieniądze i jeździ samochodem. Posiada również działkę, dzieloną z matką.
Dziewczyna dogaduje się z teściową, więc mogą spokojnie egzystować na tym samym terytorium.
Ponadto teściowa nigdy nie wtrącała się w sprawy dzieci. Można powiedzieć, że życie jest udane, zwłaszcza jeśli porównać to z sytuacją jej koleżanki, która musi mieszkać z rodzicami i siostrą w dwupokojowym mieszkaniu, sama wychowywać dziecko, nie mogąc iść do pracy, bo dziecko jest jeszcze małe, wcześnie pojawiło się w ogrodzie.
Jej mąż wydaje się być dyspozycyjny, ale całkowicie wycofał się w głąb siebie i zapomniał o rodzinie.
Ale w relacjach Lucyny z mężem jest jeden niuans, który psuje cały obraz dobrze prosperującej rodziny. Kiedy dziewczyna poszła na urlop macierzyński, nie miała pracy.
Dlatego mogła otrzymać minimalny zasiłek do 1,5 roku i to wszystko. Teraz próbowała oddać dziecko do przedszkola i pójść do pracy, ale jej córka zachorowała.
Nie miała czasu, aby wyzdrowieć, ale znowu złapała coś w przedszkolu. Pracownika, który będzie ciągle na zwolnieniu lekarskim, mało kto będzie chciał mieć.
A dziecka nie ma z kim zostawić. Mama pracuje, a teściowa może tylko w skrajnych przypadkach.
Mężowi zdaje się nie przeszkadzać, że żona jest z dzieckiem w domu jeszcze przez kilka miesięcy, aż minie sezon przeziębień. Jego pensja wystarcza na utrzymanie rodziny.
Jednak Lucyna nie wie, ile wynosi pensja jej męża i ogólnie, jak wygląda sytuacja finansowa w ich rodzinie. Faktem jest, że mąż nie daje jej żadnych pieniędzy. Za wszystko płaci i kupuje sam.
Nawet ubrania czy buty dla dziecka dziewczyna wybiera w Internecie, wysyła mężowi linki do towarów i jeśli on je zaakceptuje, składa zamówienie, a potem płaci.
Z zabawkami sprawa była bardziej skomplikowana. O każdą trzeba było walczyć i udowadniać, że nie jest to tylko góra plastiku, a przydatna rzecz, która rozwija w dziecku pewne umiejętności.
Ciężko było też kupić nowe ubrania dla samej Lucyny. Kupowano jej coś dopiero wtedy, gdy stare zupełnie nie nadawało się do użytku.
Z jednej strony wydaje się, że nie ma w tym nic złego. Lucyna zostaje w domu z dzieckiem, nakarmiona, ubrana. Jeśli musi gdzieś pojechać, mąż zawiezie ją samochodem.
Z drugiej strony nie rozumie, na co może liczyć, jeśli jej mąż straci pracę. Czy mają jakieś oszczędności, czy nie.
Próbowała poruszyć tę kwestię, ale jej mąż powiedział, że sam sobie ze wszystkim poradzi.