Kiedy założyliśmy rodzinę, wydawało mi się, że go kocham. Poznaliśmy się na imprezie u wspólnych znajomych, spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, a on się oświadczył.

A ja się zgodziłam, nawet bez zastanowienia. Szybko się pobraliśmy, ja wkrótce zaszłam w ciążę i urodziłam córkę.

Wiem, że dla wielu narodziny dziecka to kryzys i próba siły związku. Dla nas ten czas był najlepszy i najszczęśliwszy.

Jan uwielbiał swoją córkę i był gotowy nosić mnie na rękach. Wtedy nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że za kilka lat mój mąż i ja staniemy się dla siebie zupełnie obcy.

Później urodziła się kolejna córka, a ja jeszcze bardziej pochłonęłam się obowiązkami domowymi.

Mój mąż pracował sam, ale zarabia na tyle, że ja nigdy nie musiałam pracować. Sama nie zauważyłam, jak dystansował się zarówno od dzieci, jak i ode mnie.

Jan uważa, że ​​jego głównym zadaniem jest utrzymanie rodziny, a wszystko inne nie jest ważne. Pasjonuje się pracą, jeździ w podróże służbowe, a nawet wieczorami siada przy laptopie.

Sprawy córek już dawno przestały go interesować, zrzucił wszystko na moje ramiona. A jeśli zrobię nową fryzurę lub założę nową sukienkę, on nawet tego nie zauważa.

Kiedyś myślałam, że to normalne, że wieczorem nie możemy ze sobą porozmawiać. Teraz moje pomysły się zmieniły. Po drugim urlopie macierzyńskim znalazłam pracę i tam spotkałam swoją dawną miłość.

Antoni rozpoznał mnie od razu, ale nie pokazał tego przy kolegach. A potem jeszcze tego samego dnia zabrał gdzieś mój numer, zadzwonił po pracy i zaprosił do kawiarni.

Okazało się, że nadal nie jest żonaty. Zapewnił mnie, że wrócił do naszego miasta, bo nie może o mnie zapomnieć. I wiesz, w tym momencie uświadomiłam sobie, że ja też nie mogę o nim zapomnieć.

Od tamtej pory podwozi mnie do domu, obdarowuje kwiatami i słodyczami, zaprasza do kawiarni. Dobrze się z nim bawię, czuję się przy nim interesująco i dobrze.

Antoni daje mi te emocje, jakich nigdy nie doświadczyłam z mężem. Teraz rozumiem, że nigdy tak naprawdę nie kochałam Jana.

I co teraz mogę zrobić? Ratować rodzinę dla dobra dzieci? Dzieci dorosną i odejdą. I będę musiała nadal mieszkać obok Jana.

Nawet myśl, że do końca życia będę musiała mieszkać pod jednym dachem z niekochaną osobą, jest nie do zniesienia.