Jak podaje portal "Pomponik", prezydent Andrzej Duda nie często udziela informacji na temat swojego prywatnego życia. Dlatego o jego najbliższych wiemy stosunkowo niewiele, choć co jakiś czas do mediów trafiają różne informacje uchylające nieco rąbka tajemnicy. Co wiadomo o mamie prezydenta, pani Janinie Milewskiej-Dudzie?
Kim jest mama prezydenta Andrzeja Dudy?
Prezydent Andrzej Duda nie raz mówił, że mama jest dla niego niezwykle ważną osobą. Głowa państwa stara się pielęgnować rodzinne więzy i tak często, jak to tylko możliwe odwiedza swoich rodziców mieszkających na co dzień w Krakowie. Mama prezydenta, pani Janina Milewska-Duda jest naukowcem.
W 1990 roku mama prezydenta ukończyła habilitację na Politechnice Wrocławskiej. Po latach nauki zdobyła tytuł doktora nauk chemicznych. W jej dorobku znalazła się również funkcja dziekana Wydziału Energii i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W 2019 roku pani Janina Milewska-Duda zdecydowała zakończyć swoją aktywność zawodową i przejść na zasłużoną emeryturę.
Rodzina zawsze była na pierwszym miejscu
Choć mama prezydenta Andrzeja Dudy może pochwalić się sporym dorobkiem naukowym, to rodzina była dla niej zawsze najważniejsza. Z powodzeniem łączła pracę naukową z byciem matką. Jej syn zawsze mógł liczyć na jej pełne wsparcie.
W 2015 roku pani Janina naraziła się władzom uczelni w związku ze zbieranymi przez siebie podpisami wśród studentów popierających kandydaturę jej syna na urząd Prezydenta RP. Syn odwdzięcza się jej nieustannie.
W ubiegłym roku, w Dniu Matki, po "całym dniu różnych obowiązków prezydenckich" zjawił się u swojej mamy z kwiatami i życzeniami. Zdjęciem podzielił się wówczas ze swoimi wielbicielami w mediach społecznościowych.
Wiedzieliście o tym?
To też może cię zainteresować: Rafał Brzozowski zdobył się na niezwykły gest. Niewielu spodziewało się, że stać go na coś podobnego
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zaginiona dziewczynka powraca po latach. Jak się zmieniła przez dwie dekady
O tym się mówi: Sieć obiegło porażające nagranie z momentu przewiezienia Tomasza M. do aresztu. Padają mocne słowa. Sprawa nie jest jednak tak oczywista