Nigdy nie sądziłam, że będę musiała stawić czoła takiej sytuacji. Ojciec, który przez całe życie był dla mnie wzorem odpowiedzialności, nagle odszedł od mojej mamy. Mieliśmy stabilną, normalną rodzinę – przynajmniej tak mi się wydawało. Po 40 latach małżeństwa, bez ostrzeżenia, oświadczył, że zakochał się w innej kobiecie.


Początkowo myślałam, że to żart. Jak to możliwe, że mężczyzna w wieku 65 lat, który całe życie spędził z jedną kobietą, nagle mówi, że znalazł nową miłość? W mojej głowie nie mogłam tego pojąć. Zdrada? Po tylu latach? Co takiego mogło go przyciągnąć do kogoś innego? Co zmieniło się tak bardzo, że porzucił wszystko, co budował z mamą przez dziesięciolecia?


– Znalazłem kogoś, kto daje mi radość, – powiedział zimno, bez wyrzutów sumienia, jakby te słowa nie miały żadnego ciężaru. – Zrozumiałem, że wciąż mogę czuć coś więcej.


Radość? Miłość? W tym wieku? Przecież miał rodzinę, miał życie, które wszyscy zbudowaliśmy razem. A teraz to wszystko zniszczył, jakby nie miało znaczenia. Spojrzałam na moją mamę, która siedziała w milczeniu, patrząc w pustkę. Jej serce zostało złamane. Całe życie była przy nim, wspierała go, poświęcała się, a teraz on zostawił ją dla kogoś, kogo znał zaledwie od kilku miesięcy.


Nie rozumiałam, co mogło się w nim zmienić. Jak można zakochać się po tylu latach? Przecież ich miłość, nawet jeśli nie była już pełna namiętności, była stabilna, pewna. Czy miłość w wieku 65 lat była naprawdę tak ważna, by zniszczyć wszystko, co miał wcześniej?


– Tato, co z mamą? – zapytałam, próbując zrozumieć. – Przecież to ona była przy tobie całe życie. Jak możesz ją tak zostawić?


Patrzył na mnie, jakby to była najprostsza decyzja na świecie.


– Zasługuję na szczęście, – odpowiedział chłodno. – A mama? Ona zawsze miała swoje życie, ale ja teraz znalazłem coś nowego. To jest dla mnie ważne.


Coś nowego? Jak można poświęcić 40 lat wspólnego życia dla "czegoś nowego"? W moich oczach to było szaleństwo. Moja mama, kobieta, która oddała mu całe życie, teraz była porzucona jak stary mebel, który przestał być potrzebny.


Przez długi czas nie mogłam zrozumieć, dlaczego ojciec podjął taką decyzję. Dlaczego nagle zapragnął miłości, jakby to była jakaś nieodkryta część jego życia? Miał 65 lat – wiek, w którym ludzie zaczynają myśleć o spokoju, o rodzinie, o tym, co pozostawiają po sobie. A on... szukał miłości.


Patrzyłam na mamę, która nigdy nie zasłużyła na takie upokorzenie. Zawsze była silna, ale teraz widziałam, jak się załamuje. Jej świat rozsypał się na kawałki. Jej mąż, człowiek, z którym przeszła przez wszystkie wzloty i upadki życia, po prostu ją zostawił.


– Dlaczego? – zapytałam ją pewnego dnia, kiedy siedziałyśmy razem przy stole. – Co się stało?


– Nie wiem, kochanie, – odpowiedziała cicho, próbując powstrzymać łzy. – Chyba po prostu... zmienił się. A może to ja się zmieniłam.


Ale ja wiedziałam, że to nie była jej wina. Ona nie zasługiwała na to, co jej zrobił. W moich oczach, ojciec był teraz kimś obcym. Jak mógł tak po prostu odejść, zostawiając ją samą, na starość, bez cienia wątpliwości?


Kiedy minęło kilka miesięcy, ojciec próbował się ze mną skontaktować. Chciał, bym poznała jego nową miłość. Ale dla mnie to było niemożliwe. Jak mogłabym zaakceptować kobietę, która rozbiła życie mojej mamy? Jak mogłabym patrzeć na ich szczęście, wiedząc, że zostało zbudowane na zgliszczach mojego dzieciństwa?


Dla mnie to nigdy nie będzie prawdziwa miłość. Miłość to coś więcej niż uczucie – to poświęcenie, lojalność, wspólne przechodzenie przez życie, niezależnie od tego, jak trudne bywa. A on tego nie rozumiał. W wieku 65 lat postawił na emocje, które w końcu miną, pozostawiając po sobie tylko pustkę.


Dla mnie ojciec przestał być tą osobą, którą znałam. Znalazł nową miłość, ale stracił wszystko, co naprawdę się liczyło.