Zosia wyjechała do Warszawy, aby zacząć nowe życie. Względy zawodowe i osobiste zmusiły ją do opuszczenia rodzinnego domu, gdzie zostawiła swoją matkę, panią Helenę. Dom, choć nieco zaniedbany, był pełen wspomnień i miłości, które przetrwały lata. Zosia obiecała wracać jak najczęściej, jednak życie w stolicy okazało się bardziej wymagające, niż przewidywała.


Minęło pół roku, zanim Zosia mogła pozwolić sobie na powrót. Cały ten czas miała wyrzuty sumienia, że zostawiła matkę samą. Przez telefon wszystko wydawało się w porządku, ale coś w głosie pani Heleny zawsze budziło jej niepokój.


W końcu nadszedł dzień, kiedy mogła wrócić do rodzinnego domu. Gdy Zosia podjechała pod dom, jej serce biło mocniej z ekscytacji i lekkiego niepokoju. Weszła na ganek, klucz w zamku zaskrzypiał jak zawsze, a drzwi otworzyły się powoli.


To, co zobaczyła w środku, przerosło jej najgorsze obawy. Dom był w ruinie. Kurz pokrywał każdy centymetr powierzchni, meble były porozwalane, a zapach stęchlizny unosił się w powietrzu. Ściany, kiedyś jasne i pełne zdjęć rodzinnych, teraz były pokryte plamami wilgoci. Rozejrzała się, szukając matki.


Mamo? - zawołała, jej głos drżał z przerażenia.


Z kuchni wyszła pani Helena. Wyglądała jak cień samej siebie. Jej ubranie było brudne i podarte, a włosy, kiedyś zawsze starannie uczesane, teraz były rozczochrane i zaniedbane. Jej twarz była blada i wychudzona.


Zosiu? - matka spojrzała na nią z niepoznawczym wzrokiem, jakby nie była pewna, czy to naprawdę jej córka.


Łzy napłynęły Zosi do oczu. Jak mogła tak zaniedbać własną matkę? Przecież obiecała sobie, że będzie się nią opiekować, niezależnie od okoliczności.


Mamo, co się stało? Dlaczego nic mi nie mówiłaś? - Zosia podbiegła do matki i objęła ją, czując jej chudą sylwetkę w swoich ramionach.


Pani Helena odwróciła wzrok, nie chciała spojrzeć córce w oczy. - Nie chciałam cię martwić. Wiem, że miałaś swoje życie w Warszawie. Nie chciałam ci przeszkadzać.


Zosia poczuła, jak łzy spływają jej po policzkach. Jak mogła być tak ślepa na potrzeby swojej matki? Jak mogła tak długo ignorować sygnały, które matka wysyłała jej przez telefon?


Mamo, przepraszam. Nie powinnam była cię zostawiać. Ale teraz jestem tutaj i obiecuję, że już nigdy więcej cię nie opuszczę - Zosia ścisnęła matkę mocniej, wiedząc, że musi naprawić to, co zaniedbała.