Emilia patrzyła na lustro, z trudem rozpoznając zmęczoną twarz w sieci zmarszczek. Kiedyś te oczy błyszczały radością, a usta krzywiły się w uśmiechu. Teraz tlił się w nich tylko żal i gorycz. Całe swoje życie poświęciła dzieciom, bezgranicznie ich kochając i dbając o każdy ich kaprys.

Bezgraniczna miłość matki zaślepiła ją na ich prawdziwe oblicza. Dopiero teraz, gdy siły opuszczały ją coraz bardziej, a zmarszczki pogłębiały, ujrzała ich prawdziwe oblicza - twarze chciwych egoistów, którzy z uśmiechem na ustach żądali od niej reszty życia.


Wszystko zaczęło się od drobnych kłótni o pieniądze. Dzieci, rozpieszczone do granic możliwości, nie potrafiły zarządzać skromnym dziedzictwem ojca. Z czasem żądania rosły. Wymagały coraz droższych prezentów, wyjazdów i luksusowych zachcianek. Emilia, pragnąc ich szczęścia, sprzedawała swoje ukochane pamiątki, zaciągała kredyty, a w końcu zmuszona była wystawić na sprzedaż ukochane mieszkanie - jedyne, co jej zostało po mężu.


Kiedy poinformowała dzieci o sprzedaży, ich reakcja była niczym cios w serce. Zamiast wdzięczności za poświęcenie i pomoc, usłyszała tylko pretensje i żale. Wyzywali ją od głupiej i naiwnej, oskarżając o zniszczenie ich przyszłości. Ich żądza pieniędzy nie znała granic. Chcieli odebrać jej nawet ostatnie grosze, zostawiając ją bez środków do życia.


Emilia, zrozpaczona i zdradzona, zamknęła się w swoim pokoju. W ciszy i samotności żałowala lat poświęconych niewdzięcznym dzieciom. Czuła się jak cień na schodach własnego domu, spychany coraz niżej, aż do dna. Łzy płynęły jej strumieniem, a w sercu tliła się tylko jedna nadzieja - że może jednak w głębi ich serc pozostała jeszcze odrobina dawnej miłości i litości.


Czy Emilia odzyska utracone uczucia dzieci? Czy uda jej się znaleźć siłę, by stanąć w obronie siebie i godnie przeżyć jesień życia? To pytania, na które musi odpowiedzieć sobie sama, patrząc w lustro na zmęczoną twarz, w której wciąż tli się cień nadziei.