Zainwestowaliśmy w nich? Zainwestowaliśmy! Teraz ich kolej. Będą nam dawać dwa tysiące miesięcznie, bo z jednej emerytury wiele się nie uzbiera. Niech spłacają swój dług — mówi 40-letnia Paulina.

Wychowała trójkę dzieci. Razem z mężem dali im wszelkie możliwości. Trudno znaleźć takich rodziców, ponieważ Paulina poświęciła nawet swoją karierę dla dobra swoich spadkobierców. Nie poszła do pracy — całkowicie poświęciła się swoim synom i córce.

Od niemowlęctwa swoich dzieci angażowała się w ich rozwój, czytała, rysowała, zabierała do klubów zainteresowań i zaszczepiała miłość do sportu. Dzieci podróżowały z rodzicami, uczyły się języków obcych i uczęszczały do najbardziej prestiżowych placówek edukacyjnych.

Kobieta była członkiem komitetów rodzicielskich i uważnie monitorowała postępy dzieci. Dbała o to, by czuły jej wsparcie.

Każdego roku wraz z mężem wysyłała dzieci na obozy tematyczne i organizowała wspaniałe zajęcia wakacyjne, aby zapewnić im rozrywkę.

Oczywiście wydawali na to wszystko mnóstwo pieniędzy. Ojciec musiał pracować na wszystkich, aby pokryć koszty, ale para początkowo zdecydowała, że jeśli zainwestują w swoje dzieci, nie czeka ich biedna starość. Dali swoim dzieciom wszystko, co najlepsze i oczekiwali wzajemności.

"Kiedy zaczniesz myśleć o sobie? Masz 40 lat i tak naprawdę nic w życiu nie osiągnęłaś. Poza barszczem i książkami dla dzieci nie masz żadnego hobby. Dzieci dorosną i co wtedy zrobisz?" - mama Pauliny jest oburzona.

- Och, mamo, czy to jakiś problem? Zajmę się w końcu chałupą, zapiszę się na pilates i kupię sobie bilet okresowy do teatru — odpowiada.

"Czy nadal będziesz siedzieć mężowi na karku? Jak długo będzie w stanie pracować w takim tempie? Jeśli, nie daj Boże, straci pracę, co będziesz jeść?

Nie dostaniesz nawet minimalnej emerytury. Trzeba myśleć o przyszłości, a nie żyć dniem dzisiejszym!" - odpowiada mama Pauliny

Paulina wierzy, że inwestując w swoje dzieci, myśli o przyszłości. Robi wszystko, by nie wyjeżdżać w świat i zapewnić sobie godną starość.

Ponieważ dzieci będą dorastać w atmosferze ciągłego rozwoju, będą w stanie zbudować dobrą karierę, na pewno nie opuszczą swoich starszych rodziców. Czyli Paulina i jej mąż mają z założenia najlepsze ubezpieczenie w życiu.

Właściwe wychowanie i rozwój dzieci to ich wkład w przyszłość. Jeśli każde dziecko ustatkuje się w życiu i otworzy własny biznes, rodzice będą żyć jak pączki w maśle.

Podoba ci się stanowisko Pauliny czy nie? Powinniśmy zobowiązywać nasze dzieci do "odpracowania" okresu wychowania, czy polegać na sobie? Co o tym sądzisz?