Starałam się ignorować ich wybryki i żyć swoim życiem. Nie wiedziałam jednak, że z powodu swoich rodziców mój mąż ma wiele traum i kompleksów z dzieciństwa.

Wszystko stało się jasne po narodzinach mojej córki. Moi teściowie od razu się od nas odwrócili, bo chcieli chłopca, a nie dziewczynkę. Obrazili się też na mnie, jakbym mogła mieć wpływ na płeć dziecka.

- Co ja zrobię z wnuczką? Potrzebuję dziedzica. W naszej rodzinie zawsze mieliśmy chłopców, więc nawet nie wiem, jak radzić sobie z dziewczynkami — powiedziała moja teściowa.

Wyrzuty z ust krewnych pojawiły się zaraz po porodzie. Obwiniali mnie o wszystko. Nie chciałam z nimi walczyć i niczego udowadniać.

Nie potrzebowałam ich pomocy, więc po prostu mentalnie ich odesłałam. Mój mąż oczywiście był zdenerwowany, ale też milczał, żeby nie psuć relacji z ojcem i matką.

Moi rodzice byli zszokowani. Dla nich najważniejsze jest to, że dziecko jest zdrowe. Jest dziewczynka, a za kilka lat może być chłopiec. Czy to problem?

Powinniśmy cieszyć się okresem niemowlęctwa i nie złościć Boga. Tak wyszło, że moja córka ma tylko jedną babcię i dziadka.

Teściowie w ogóle nie interesują się naszym dzieckiem. Mogą dać nam symboliczny prezent urodzinowy tylko na pokaz. To ich maksimum.

Rok temu szwagier powiedział mi, że jego żona jest w ciąży. Mało tego, badanie USG wykazało, że to chłopiec.

Teściowie nie spieszyli się z radością, bo nam też wszyscy mówili, że urodzi się syn, a okazało się to niespodzianką.

Ale kiedy synowa naprawdę urodziła syna, byli gotowi skakać do nieba i dawać jej prezenty. Dziecko ma wszystko, czego potrzebuje — rodzice w ogóle nie wydają pieniędzy.

Nie jestem zła, bo nie potrzebuję ich prezentów, ale mój mąż jest urażony.

Ale to nie wszystko. Moi teściowie kupili najmłodszemu synowi dwupokojowe mieszkanie. Mój mąż tak się tym zadręcza, że wciąż nie może się z tym pogodzić. Ja to rozumiem.

Dzięki temu czuje, że jego brat jest kimś wyjątkowym. Ale przecież nie starał się o chłopca. To fizjologia. Co więcej, mój mąż zaczął insynuować, że to moja wina.

Widzisz, to przeze mnie urodziłam dziewczynkę. Gdybym urodziła syna, bylibyśmy jak pączek w maśle.

Kilka miesięcy temu zaczął nalegać na drugie dziecko. Rozumiem, dlaczego chce to zrobić. Nie chcę jeszcze rodzić, bo moja córka nie chodzi jeszcze nawet do przedszkola.

A zresztą, co zrobi, jeśli znowu urodzę dziewczynkę?

Rozumiem, że kieruje nim uraza, ale jest dorosłym mężczyzną. Nie ma nic złego w tym, że teściowie zwracają się przeciwko najstarszemu synowi.

Głodujemy czy nie mamy gdzie mieszkać? Nie. Musimy polegać na sobie, a nie na naszych rodzicach.

Musimy żyć własnym życiem i nie czekać na jałmużnę. Przynajmniej nie będziemy musieli zajmować się teściami — niech zrobi to ich ulubiona synowa.