W poniedziałek 1 lipca do sekretariatu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych wkroczyli prokuratorzy z Prokuratury Krajowej. Ich celem było uzyskanie dostępu do akt ponad 200 spraw dotyczących protestów wyborczych. Sytuacja ta wzbudziła poważne pytania o granice kompetencji i niezależność instytucji państwowych.
Według oficjalnego komunikatu Sądu Najwyższego, trzej prokuratorzy – działając z upoważnienia Prokuratora Generalnego Adama Bodnara – zażądali dostępu do dokumentacji dotyczącej protestów wyborczych. Chodziło o 214 akt spraw, które ich zdaniem są kluczowe dla prowadzonego postępowania.
Jednak sędziowie SN zaznaczyli, że część z tych akt jest już w dyspozycji składów orzekających i zgodnie z procedurą nie może zostać udostępniona bez odpowiedniej zgody. Prokuratorzy zostali poinstruowani o konieczności składania osobnych wniosków do każdej sprawy. Taka forma działania nie ma precedensu i rodzi pytania o intencje oraz presję wywieraną na wymiar sprawiedliwości.
W tle całego zamieszania znajduje się fala ponad 50 tys. protestów wyborczych, jaka napłynęła do Sądu Najwyższego po ogłoszeniu wyniku wyborów. Znaczna część została odrzucona – według SN – z powodów formalnych lub z powodu braku konkretnych zarzutów. Wiele z protestów to gotowe formularze rozsyłane przez polityków opozycji, m.in. Romana Giertycha i Michała Wawrykiewicza.
Warto dodać, że spośród wszystkich zgłoszeń do rozpatrzenia pozostało jeszcze około 130 spraw. To one mogą zdecydować o ewentualnym stwierdzeniu ważności wyborów – decyzja Sądu Najwyższego ma zostać ogłoszona do 2 lipca.
Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Adam Bodnar nie zamierza wycofać się z badania potencjalnych nieprawidłowości. Powołał specjalny zespół prokuratorski, który ma nadzorować weryfikację wyników wyborów w 296 komisjach. Dodatkowo prokuratorzy zamierzają przyjrzeć się 1472 komisjom wskazanym przez ekspertów jako potencjalnie problematyczne – w tym przez dra Krzysztofa Kontka z SGH, który zajmuje się analizą anomalii wyborczych.
Choć prawo dopuszcza udział prokuratora w postępowaniach dotyczących protestów, dotychczas nie zdarzyło się, by przedstawiciele prokuratury domagali się fizycznego dostępu do akt w tak bezpośredni sposób.
Cała sytuacja odbija się szerokim echem w mediach i społeczeństwie. Zwolennicy obecnej władzy mówią o konieczności dbałości o uczciwość wyborów. Z kolei krytycy alarmują o możliwym naruszeniu niezależności sądów i wykorzystaniu instytucji państwowych do wywierania nacisków politycznych.
W kontekście napięć wokół kontrowersyjnej ustawy o kryptowalutach oraz niepodpisania jej przez prezydenta elekta Karola Nawrockiego, działania Prokuratury Krajowej tylko podsycają niepokój opinii publicznej. Czy zatem mamy do czynienia z kryzysem konstytucyjnym?
Wszystkie oczy zwrócone są teraz na Sąd Najwyższy. Jeśli uzna on wybory za ważne, Karol Nawrocki 6 sierpnia oficjalnie obejmie urząd prezydenta. Jeśli jednak SN dopatrzy się naruszeń, które mogły wpłynąć na wynik głosowania – kraj może stanąć przed koniecznością powtórzenia wyborów.
To scenariusz bez precedensu – i taki, który mógłby całkowicie przetasować polską scenę polityczną.