Wszystko zaczęło się, gdy moja córka dorosła, dostała pracę, zaczęła zarabiać. Ale nadal mieszkała z nami i jadła na nasz koszt. A wszystko, co robi, to surfowanie po Internecie.

Krótko mówiąc, jej życie to bajka. Okazuje się, że w jej życiu nic się nie zmieniło, tylko to, że zaczęła zarabiać. Jej pensja wynosi 3,5 tysiąca, ale nie musiała płacić ani za media, ani za jedzenie, ani za drogę do pracy.

Wyszła na wielką skalę — mogła kupić różne gadżety lub pojechać nad morze. Wtedy nie wytrzymałam i powiedziałam jej:

"Moja ulubiona córko, czy chciałabyś, żebyśmy zapłacili za twój pobyt? Dać nam trochę pieniędzy na artykuły spożywcze i zapłacić udział w czynszu?"

Moja córka była trochę oburzona, ale nie miała innego wyjścia, jak się zgodzić. Zaczęłyśmy obliczać, ile pieniędzy będzie musiała mi dać. Obliczyłyśmy, że będzie to trochę więcej niż połowa jej pensji. Wtedy powiedziała:

"Cóż, nie... Nie dam ci połowy, to byłoby zbyt grube"

Zrobiło mi się jej trochę żal. W końcu dzieciak ciężko pracuje.

"W porządku, w takim razie dasz mi jedną trzecią swojej pensji" Obie strony się zgodziły.

Kiedy babcia się o tym dowiedziała, zaczęła mnie delikatnie strofować. Powiedziała, żebym nie "zdzierała" z własnej córki i nie dotykała jej pieniędzy. Zastanowiłam się nad tym, co powiedziała. Ona jest dzieckiem, to jasne. Ubrania, buty, jedzenie. Nie mam nic przeciwko.

Zapłaciliśmy nawet za jej studia za granicą, bo tego chciała. I bylibyśmy bardzo szczęśliwi, gdyby je ukończyła. Ale co dostaliśmy w zamian? Zrezygnowała w połowie i powiedziała do nas: "Nie jestem wam nic winna!". Tak, dzieci takie są.

Albo, kiedy chce pomóc w czymś w domu, albo ułożyć drewno na opał, ma mnóstwo wymówek:

"Nie, zrób to sama... Co ty robisz? Jestem jeszcze małą dziewczynką i nie chciałam takiego życia dla siebie, a w ogóle to jestem zmęczona pracą, chcę spać".

Jednak w tym przypadku myślę, że skoro już dorosła, niech nauczy się żyć według zasad tego życia. Przynajmniej jakoś nam to pomoże. A jeśli nie chce, to proszę bardzo "ku życiu", drzwi są otwarte.

Niech żyje osobno i "chleje" rzeczywistość, niech cieszy się życiem w pełni! Ona często mówi o wyprowadzce od nas, ale wciąż się waha.

Ten temat jest naprawdę bardzo zagmatwany i skomplikowany. Od czasu do czasu czuję się winna, że zabrałam córce pewną sumę pieniędzy. Jest to szczególnie krępujące, gdy inni mi o tym mówią.

Ktokolwiek dowiaduje się o naszej sytuacji, wszyscy zastanawiają się, jak to możliwe, aby zabierać pieniądze swojemu dziecku? Tak, wyobraź sobie, że można!

Niedawno moja ukochana córka, nie czekając na swoją pensję, zamierzała pojechać na wycieczkę. Zastanawiam się, skąd wzięła pieniądze? Oczywiście ode mnie. I zbierałam je prawie całe lato. Sama nie podróżowałam nigdzie od tysiąca lat. Pracuję, pracuję i pracuję...