Na szczęście samochodem mogę pokonać ten dystans dwa razy szybciej. Odwiedzając mamę 2-3 razy w miesiącu, zauważyłam, że jej nowa sąsiadka ciągle wysyła po coś swoje dzieci do mojej mamy — potrzebują cebuli, buraków, soli, chleba...

Naszą komunikację z mamą ciągle przerywały dzwonki do drzwi. W niektóre weekendy znosiłam te wyciągnięte ręce, bo dzieci, patrzą takimi naiwnymi oczami: "Mama prosiła...".

Jak można odmówić? Ale po kolejnym "mama prosiła" zapytałam: - Po co ci jajka, co gotuje mama?

- Powiedziała, że ciasto będzie ogromne i pyszne!

Gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że dostaniemy kawałek tego "wielkiego i pysznego" tortu. Nie dostałam. Wieczorem wypiliśmy herbatę z tradycyjnymi ciasteczkami.

Wychodząc, poradziłam mamie, żeby zniechęciła sąsiadkę do żebrania przez dzieci, ale mama, osoba o dobrym sercu, tylko machnęła ręką:

- Jesteśmy sąsiadami...

Ostatnią kroplą w morzu mojej cierpliwości był telefon od tej samej sąsiadki, gdy zbliżałam się już do swojego domu: - Ula, tu sąsiadka twojej mamy, dała mi twój numer telefonu i powiedziała, że możesz nam pomóc...

- Nie masz wystarczająco jajek na ciasto?

Sąsiadka na początku nie zrozumiała, albo udawała, że nie rozumie mojej podpowiedzi i kontynuowała: - Nie, pożyczyliśmy jajka od twojej mamy, moja córka musi kupić wrotki, proszę, przynieś jej rozmiar 24...

Byłam oszołomiona: - Skąd ja wezmę wrotki w rozmiarze 24?

- Cóż, idź na zakupy, poszukaj...

- Nie, moja droga, wsiądź do pociągu i sama idź poszukać! I proszę, nie zawracaj mamie więcej głowy swoimi błaganiami!

W słuchawce zapadła cisza, a potem lodowaty głos powiedział: - Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Maria ma taką córkę!

Dzień później rozmawiałam z mamą, oczywiście sąsiadka coś jej o mnie powiedziała, ale po prostu zabroniłam mamie od tej pory "pomagać" bezczelnej sąsiadce. Mama próbowała się sprzeciwić, ale zagroziłam, że codziennie rano będę przypominała sąsiadce, gdzie są sklepy w ich mieście.

Z westchnieniem mama się zgodziła: - W porządku, jak chcesz...

Od tamtej pory sąsiadka wita się z moją mamą z wielką niechęcią, wyzywająco odwraca się ode mnie, gdy mnie spotyka. Cóż, tak naprawdę nie chciałam rozwijać tej relacji!