Ma wszystko, czego potrzeba do pełnej harmonii: żadnych poważnych chorób, przestronne mieszkanie, stabilną pracę, ukochanego męża i dwójkę pięknych dzieci.

Wszystko to byłoby niczym, ale w tej beczce miodu jest jedna bardzo konkretna łyżka dziegciu: matka Kariny, Zdzisława.

Kobieta przeszła na emeryturę, przepracowała uczciwie wiele lat i teraz ma dużo wolnego czasu.

Zamiast poświęcić go na jakieś hobby lub spotkania towarzyskie z przyjaciółmi, emerytka zdecydowała, że potrzebuje stałego wsparcia ze strony córki.

Co więcej, nie tylko pomocy, ale i niepodzielnej, niczym niezmąconej uwagi. Na tym tle między matką a córką zaczęło dochodzić do poważnych nieporozumień.

Zdzisława żąda, aby Karina dzwoniła kilka razy dziennie. Młoda matka nie odmawia, ale przyznaje, że czasami zapomina o tym w ciągu dnia, ponieważ jej uwaga skupia się na pracy i dzieciach.

I chociaż praca Kariny jest online, jest wystarczająco dużo obowiązków i naprawdę ciężko pracuje. Ale tylko matka młodej kobiety tego nie rozumie i nazywa córkę obibokiem, który nie zwraca uwagi na swoją starszą matkę.

Ale to połowa kłopotów. Kilka razy w tygodniu Zdzisława żąda, aby Karina przychodziła do jej domu i pomagała jej.

Młoda kobieta musi gotować, sprzątać i przynosić artykuły spożywcze. Zamiast podziękować swojej asystentce za pracę, emerytka ma do niej pretensje i krytykuje ją.

- Źle posoliłaś zupę! - narzeka. - A dywany trzeba jeszcze raz odkurzyć! A jaką wieprzowinę kupiłaś? Kto ją będzie jadł? Przecież to obrzydliwe!

Nie ma mowy o porzuceniu obowiązków i nieprzyjściu w wyznaczonym dniu — mama będzie ci robić wyrzuty i pretensje, że "nie zwracasz na nią uwagi".

Jest pewna, że nie ma nic ważniejszego niż jej własna osoba, a wszystko inne może poczekać.

Zdzisława odmawia pomocy córce. Kiedyś Karina musiała iść do szpitala i nie było nikogo, z kim mogłaby zostawić dzieci.

Wtedy poprosiła matkę o opiekę nad dziećmi, ale emerytka odpowiedziała, że to nie jej problem. Karina poczuła się strasznie urażona, ale postanowiła nie kłócić się z matką.

Ale niedawny incydent doprowadził do tego, że młoda kobieta pomyślała: czy warto w ogóle dalej komunikować się z matką? I stało się tak.

Karina nie zarabia tyle, co jej mąż, więc rodzina żyje z jego pieniędzy. W tym samym czasie młoda matka stara się dać przynajmniej coś starej kobiecie.

Razem z emeryturą wychodzi całkiem przyzwoita kwota, ale Zdzisława wciąż jest niezadowolona. Swoje niezadowolenie postanowiła wyrazić nie wprost, ale z pomocą sąsiadki.

Pewnego dnia Karina spotkała ciotkę Lubę, przyjaciółkę swojej matki. Emerytka natychmiast zaatakowała kobietę, nie pozwalając jej nawet się przywitać.

- Jesteś po prostu bezwstydna! Pamiętam cię od pieluch, mama zawsze się tobą zajmowała, a ty co? Kawałka chleba do domu nie przyniesiesz! Zdzisia siedzi sama 24 godziny na dobę, nie dajesz jej pieniędzy, nic jej nie kupujesz, nie opiekujesz się jej starą matką! A dla ciebie to dużo pracy, żeby zadzwonić do niej raz na jakiś czas!

Karina była po prostu oszołomiona. Nie mogła przypuszczać, że za cały swój wysiłek spotka się z takimi oskarżeniami. Dosłownie od progu córka z oburzeniem zwróciła się do matki.

- A więc to tak? Dzwonię do ciebie, przychodzę kilka razy w tygodniu, choć czasem padam ze zmęczenia, przelewam pieniądze, a ty idziesz i robisz mi wstyd przed sąsiadami?

Matka zaczęła zaprzeczać swojej winie, ale po jej twarzy widać było, że kłamie, a Karina miała rację.

Powiedziawszy wszystko, co myślała, córka wyszła, trzaskając drzwiami. Od tego czasu minęło kilka dni. Matka nie dzwoniła, a Karina poczuła się znacznie swobodniej.

- Dosłownie cieszę się wolnością, nie uwierzyłbyś! - wyznała mężowi. - I jakoś jest dużo więcej czasu.

Karina zdaje sobie sprawę, że ten spokój nie potrwa długo i wkrótce emerytka znów zacznie do niej dzwonić i nękać, domagając się uwagi, więc młoda matka cieszy się chwilą, kiedy nie musi się nigdzie spieszyć i w pełni poświęcić się rodzinie i pracy!